Wolnym krokiem przez...

czyli dlaczego akurat nóż? 

Mamy piękny jesienny wieczór. Jeden z takich kiedy rozważa się sens życia, zastanawia czemu życie jest krótkie i obsrane jak kaftanik niemowlaka albo rozstrzyga inne podobnego kalibru acz niecierpiące zwłoki problemy egzystencjalne. Mnie dziś naszło na coś innego. Zacząłem zastanawiać się - dlaczego akurat nóż?

Mogłbym w końcu kolekcjonować szable, miecze, halabardy. Dodatkowo - moje hobby byłoby dla każdego nieszkodliwe i nikt nie patrzyłby na mnie jak na bandyte. Dlaczego akurat nóż? Dlaczego? Pokrzepiam serce i świadomość Gorzką Żołądkową i pogrążam się w tym temacie dalej. Najbardziej odległe dzieciństwo jakie pamiętam upłyneło mi już pod znakiem noża. Jakieś podłej jakości scyzoryki z plastikowymi okładzinami, jakiś pierwszy fixed - potem okazało się, że to nóż od aluminiowego niezbędnika WP . I nagle spłynęło na mnie oświecenie. Szable, szpady, rapiery - to wszystko widziałem na filmach. Niesamowici herosi szermierki operowali nimi ze zrecznościa równą rzeźnikowi fileciarzowi, który zawód swój od pokoleń od ojców otrzymywał.

Pytanie: skąd ja miałem mieć szable?

Odpowiedź: Szans na to nie mialem

Polakami jesteśmy i miłość do białej broni przekazywana była z ojca na syna. Kojarzy nam się głównie z polska szabla, waleczna husarią i Panem Wołodyjowskim. Wiśniowieccy, Radziwiłłowie. Szlachta. Kiedyś się zainteresowałem skąd pochodzi moja rodzina - jaka jest moja linia heraldyczna? Odpowiedź: żadna. Pochodzę z polskich chłopów pańszczyźnianych a jedynym wspomnieniem tych pięknych czasów jest mocno staropolskie nazwisko. I tyle. Przestałem się tym interesować, bo co to za frajda z gminu pochodzić? Żadna. Jednak doszedłem do wniosku, że w tym właśnie jest odpowiedź. Odpowiedzią jest cięcie snopków, chleba, boczku i słoniny, setki nieciekawych zdarzeń w karczmach, kiedy naród wykrwawiał się po ludzku. Gdybym może był Von TloluviNem to myślałbym inaczej i należał do elitarnego koła kolekcjonerów szabel. Ale nie jestem. Zbieram noże, myśle o nich. Czytam, dowiaduję się, oglądam. Zaczęło się to od dzieciństwa a jako człowiek stały w poglądach nie zmieniłem się . Czy nóż jest dla mnie namiastką cudowych chwil, kiedy polskie białe oręże triumfowało? Nie. Gdybym chciał poczuć tę piękną, narodową schedę miałbym pełna kolekcję kos na sztorc. Ale nie mam. Dlaczego więc noż? A może jest tak, że to narzędzie towarzyszy nam tak długo, że mimo, iż spowszedniało i zeszło na psy w postaci noży kuchennych za 9.99PLN w Auchan to jednak stało się obiektem westchnień i kultu? Toż kobiety towarzyszą nam również dość długo a wybitne i najpiękniesze stają się podobnym obiektem? Tak - coś musi w tym być - kobiety bywają zazdrosne o noże a konkurencje wyczuwają bezbłędnie .

Troszkę poużalajmy się nad sobą. Nóż = bandyta. No - może nie do końca, nie bądźmy aż tak radykalni. Nóż = gmin aka tłuszcza. Nasze nieszczęście polega na tym, że każdy prawidłowo myślący i kojarzący praworządny obywatel w ten sposób skojarzy noszenie noża. A to zakazać - po co gmin ma z nożami chodzić? Dlaczego o tym wspominam? Bo od nich też padnie pytanie: dlaczego nóż?

Noże. Piękna stal. Ale to nie wszystko. To uczucie, skojarzenia, doświadczenie zaklęte w metalowym kształcie. W jakiś sposób to się wyczuwa. Jakoś podświadomie widzi, że ktoś zadał sobie trud. Że włożył dużo pracy w zaprojektowanie lub wykonanie noża.

Czy istnieje tajemnica stali? Czy jest jedna, racjonalna odpowiedź na pytanie: dlaczego nóż? Wydaje się, że nie - w obecnym świecie nie ma juz tajemnic. Wszystko jest naukowe, racjonalne, empiryczne lub o smaku truskawkowym. Wszystko, poza odpowiedzią na pytanie: dlaczego nóż? 

Posted in Artykuły on sty 23, 2006