Życie Billa zaczyna i kończy się niespodziewanie, pełne też jest zakrętów losu, ale zacznijmy od poczatku...
Jego rodzice to John Scagel i Annie Lee Scagel (siostra wynalazcy karabinu Lee - Enfield). Pod koniec 1872 roku Annie zostawia 5 dzieci pod opieką męża i bedąc już w ciąży wyrusza z Sarawak w Kanadzie do miasteczka Alpena w Stanach na przyjęcie do swojej przyjaciółki, wyjątkowo ciężka zima zatrzymuje Annie tam przez kilka miesięcy i tam 12 lutego 1873 na świat przychodzi William. Po powrocie do Kanady rodzina przenosi się do pobliskiego miasteczka Sarnia. Młody Scagel pomaga w gospodarstwie domowym i dużo poluje. Jako nastolatek zaciąga się do brytyjskiej marynarki handlowej i przez kolejna lata przemierza różne zakątki globu. W roku 1900 kończy służbę i zatrzymuje się na następne kilka lat w obozie drwali w stanie Wisconsin. Juz wtedy jego charakter odludka daje znać o sobie. Bill nie mieszka w 80-osobowych barakach, ale samotnie w namiocie, obok którego wkrótce powstaje mała kuźnia, gdzie wieczorami eksperymentuje nad metodami kucia stali.
W 1910 przenosi sie do Durand (Michigan), pracuje w miejscowej kuźni. W międzyczasie żeni się i szybko rozwodzi, w tym roku też zostaje naturalizowany i dostaje obywatelstwo amerykańskie.
Rok 1920 to otwarcie już własnego warsztatu w Jackson Hill, w ciągu następnych lat Bill staje się znany w okolicznych stanach z wysokiej jakości noży i różnych siekier, w tym czasie powstaje tez sławny Scagel hatched, który w różnych formach ewoluuje aż do dzisiaj.
W roku 1936 pożar niszczy część miasteczka, w tym kuźnię Scagela. Bill następnego dnia po pożarze bierze się do pracy i kilka tygodni później pracuje już w nowym warsztacie.
Rok później sprzedaje swój biznes i za otrzymane pieniądze kupuje kawałek ziemi w Fruitport na jeziorem Spring. Przeprowadza się tam i zostaje już do końca swoich dni.
Na miejscu buduje zwykłą szopę, gdzie połowa zajmuje część mieszkalna, a drugą jego przyszły warsztat pracy. Scagel to genialny konstruktor, wkrótce warsztat zapełnia się własnej roboty kołami do szlifowania, wiertarkami, szlifierkami, wszystko to połączone plątaniną, przekładni i pasów transmisyjnych. Zaczyna się czuć tam jak u siebie, mieszka w towarzystwie 2 psów i nazywa to miejsce "Dogwood Nub".
Wkrótce wchodzi w konflikt z miejscowym dostawcą energii elektrycznej - nie chce płacić za coś czego nie może dotknąć. Znany już ze swojej upartości Scagel rezygnuje z energii do konca swoich dni. Przebudowuje stary wiatrak, dodaje baterie ze starej łodzi podwodnej i staje sie niezależny. W późniejszym czasie dodaje spalinowy generator, który staje sie źródłem napędu jego wszystkich narzędzi.
Niedługo potem, nad szopą powstaje następne piętro, gdzie przenosi część mieszkalną. Scagel to nie tylko kowal i knifemaker, to również ( jak znalazłem w źródłach) profesjonalny malarz akwarelista i wytwórca witraży. Posiadał też naturalną wiedzę na temat ogrodnictwa. Wkrótce jego Dogwood wygląda jak z bajki, w oknach piękne witraże, wnętrza ozdobione jego obrazami, na zewnątrz różnorakie egzotyczne drzewa i krzewy, a między nimi produkty jego młota i kowadła - metalowe postacie, kwiaty, zwierzęta.
W tym pięknym miejscu, ciągle samotny, w towarzystwie 2 labladorów wykonuje swoje noże William Scagel.
Bill szybko staje się popularną postacią w okolicznych miasteczkach, a znany jest pod imieniem Old Bill. Nie ma rzeczy, której by nie zrobił, nie naprawił, jednak to jego niezwykłe noże przynosza mu prawdziwą sławę.
Niech o charakterze Billa świadczy jego zachowanie. Podczas epidemi polio w 1939 roku Scagel przyjmuje wymiary od lekarzy z pobliskiego szpitala i wykonuje całkowicie nieodpłatnie klikadziesiąt funkcjonalnych, ale przyozdobionych różnymi śmiesznymi figurkami protez dla dzieci dotkniętych tą chorobą. Poczas trwania wojny, wykonuje, równiez nieodpłatnie, różne narzędzia chirurgiczne i protezy.
Wszystko oczywiście ze stemplem "handmade W. Scagel".
Bill, chociaż ateista, wyznawał zasadę Mormonów "kto nie pracuje, ten nie je" i spędzał w kuźni 12 godzin dziennie, pracując na różnymi modelami noży i siekier. Jego styl życia był bardzo prosty i pozbawiony jakichkolwiek luksusów. Zadowalał się tylko 2 posiłkami dziennie, bazującymi przeważnie na prostych warzywach, kukurydzy, owocach i rybach. Od czasu do czasu upolował coś z dziczyzny (sam jednak w późniejszych latach nie jadał już mięsa), używając swojego Colta .44 Fronier. Należy wspomnieć, że Bill był znakomitym strzelcem, do swoich sędziwych lat potrafił jednym strzałem ze swojego rewolweru zastrzelić nawet królika czy kuropatwę. Był też zwycięzcą wielu stanowych zawodów strzeleckich i uznanym autorytetem w temacie rewolweru.
Scagel jako zapalony żeglarz (zbudowal między innymi całkowicie stalowy pełnosprawny jacht) mial zyciowe marzenie. Odziedziczył po swojej dalszej rodzine ziemię w Teksasie. Marzył, by własnoręcznie zbudowanym "houseboatem" dopłynąć ze swojego Spring Leake, poprzez wielkie jeziora, Mississipi i zatoke Meksykańską właśnie do tamtego miejsca. Zaczął budować swoją łódź w latach 40 i pomimo ciągłej pracy nigdy nie udało mu się tego zrealizowac. Nieskończona łódź do dzisiaj stoi na jego dawnej ziemi, symbolizując jego upartość i ciągłe dążenie do wyznaczonego celu.
Scagel zmarł tak jak i zył - samotnie. Zima w 1963 roku była bardzo ciężka i długa. W marcu Bill próbował naprawić swój piec, ciągle uparty na tyle, by nie szukać pomocy u sąsiadów, osłabiony zimnem, nie miał siły by przygotować sobie jedzenie. Po czterach dniach sąsiadka Maria Botbyls znalazła go na podłodze, pijącego roztopiony w dłoniach śnieg. Zabrany natychmiast do szpitala, zmarł następnego dnia - 23 Marca 1963 roku. Orginalny nawet po śmierci - w testamencie darował swoje ciało do Michigan Medical School.
Pomimo, że nie żyje już od tylu lat pamięć po nim wyznaczają jego noże. Wśród kolekcjonerów trzymające się już 5 cyfrowych liczb, dla knifemakerów bedące wzorem, mające wielu naśladowców (jak Bo Randall, który pozostawił jedną z większych znanych kolekcji noży Scagela, będących do obejrzenia w Randall muzeum). Pod jego imieniem ABS organizuje doroczne spotkanie warsztatowe (odbywające się na jego dawnym miejscu zamieszkania), a światku nożowym istnieją 3 lub 4 doroczne nagrody również sygnowane nazwiskiem Scagel.
Jego dom i warsztat znajdują się pod opieką lokalnego muzeum i jeżeli ktoś będzie w okolicy może zobaczyć to magiczne miejsce pracy.
Gama modeli wykonywana przez Scagela była bardzo szeroka - od folderów, noży myśliwskich, camp knives, noży do filetowania i różnorakich noży rzeźnickich, poprzez jedno i dwu ostrzowe figthery, bowie, sztylety, miniatury, do jedynych w swoim rodzaju 12 sztukach noży bedących połączeniem foldera i skinnera.
Wbrew powszechnym opiniom Bill nie używał tak zwanych OCS (old Chevy springs) do wyrobu noży, w stal zaopatrywał się w Rayeson Steeel z Chicago i SKF Steeels z NY. W czasie wojny wykonywał swoje produkty z okładzin łożysk.
Po wojnie zaopatrywał się w stal tylko w Jessops Steel skąd sprowadzał tak zwaną Swedish Silver Steel, będącą odpowiednikiem 5160. Oprócz tego używał również węglowej 1084.
Okładziny będące niejako jego znakiem rozpoznawczym to poroża, połączone z krążkami skóry i mosiądzu. Scagel raz na 2 lata wybierał się przez granicę, w swoje rodzinne okolice do Kanady, do miejsca miejsce gdzie miejscowe rogacze pozbywają się poroża. Przywoził stamtąd ich zapas na rok - dwa. Na zamówienie używał również kości słoniowej, kamieni szlachetnych, kości anakondy czy srebra.
Wszystkie swoje typowo custom noże sygnował 2 malajskimi krisami i napisem " W SCAGEL HANDMADE ".
Wykonywał również noże dla sklepów. Te nie posiadały krisów, miały sygnaturę pisaną małymi literami i czasami inicjały sklepu (VL&D, VL&A czy A&F). Noże kuchenne przeważnie miały tylko napis Scagel US.
Jego noże nie tylko swoim wykonaniem wyprzedzały czasy, w których zył. Miały też niepowtarzalny proces hartowania (niestety nie wyjawiony nikomu), który dawał im trudne do powtórzenia, nawet przy użyciu dzisiejszej technologii osiągi.
O ile w miarę trudno jest znaleźć zdjęcia noży Scagela, o tyle fotografie jego samego nie istnieja. Bill wierzył, że przynosi to nieszczęscie i nigdy nie pozwolił się sfotografować. Udalo mi sie jednak znaleźć jego akwarelowy portret, który chyba da jako takie wyobrażenie jak wglądał ten człowiek - legenda.
{mosimage thumbs=0}
Podziękowania dla Harry McEvoy, Jamess DeLucie, Tim Stavros i Michigan Natural Resources Magazine za materiały i zdjęcia do tego artykułu i oczywiście dla pecado za korektę i publikację.
Galeria zdjęć na następnej stronie
{mospagebreak}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
{mosimage thumbs=0}
Posted in Knifemakers on mar 02, 2006