Wiktor 'Tui' Wójcik
Następny z rodzimych knifemakerów, robiący błyskawiczne postępy. Kolejny używający najprostszych narzędzi, a pomimo to każdy następny nóż wychodzący spod jego ręki, to wyraźny postęp, techniki wykonania, jakości, ergonomii i wizualnej przyjemności oglądania noża. Witamy pana Tui.godność: Wiktor 'Tui' Wójcik
wiek - 30
status - administracyjny w szkole średniej
ulubiony trunek - wszelakie alkohole no może poza słodkimi, a zwłaszcza dobry bimber i wino domowe
"eleganckie" nałogi - fan cygar i dobrego tytoniu fajkowego
zainteresowania - ...."Interesuje się kolarstwem górskim - jak to ktoś kiedyś powiedział „wolę mijać drzewa niż być mijanym przez samochody”, wędkarstwem i uwielbiam łazić po lasach"
A teraz oddajmy glos Wiktorowi:
"Pierwszy nóż dostałem od ojca mając 7 lat był to NRD-owski scyzoryk. Potem różnych noży miałem kilka i z reguły po jakimś czasie gdzieś się gubiły. Pod koniec podstawówki dorobiłem razem z ojcem rękojeść do tandetnego noża ala Rambo, któremu się połamała plastikowa rączka. W szkole średniej (technikum mechaniczne) wykonałem nóż z piły do metalu, niestety pękł przy rzucaniu. Wróciłem do tego w listopadzie 2004, gdy zrobiłem sobie warsztat w piwnicy na „swoich śmieciach”. Do projektowania używam programu komputerowego, a potem wycinam kartkę i przenoszę szablon na karton. Uważam, że dobrze zaprojektowany nóż to odpowiednio dopasowana rękojeść do dłoni konkretnej osoby. Znam dobrze smak polerowania hartownej stali, większość moich noży wykonałem z piły tartacznej i strugów od heblarki, ostatnio obrabiam D2. Piła od tartaka była cała pordzewiała, więc wiem ile trzeba pracy włożyć, żeby zapolerować wżery. Jest tu pewna historia gdy podczas robienia 2 lub 3 noża (a zrobiłem ich ok. 13-14) wpadł przyjaciel i przekonał mnie po paru piwach, żeby to był dla niego nóż po czym stwierdził „Tui - nie musi być tak ładnie wypolerowany, rysy mogą być, musi być widać, że to ręczna robota a nie fabryka” i według tego motta usprawiedliwiając w pewnym stopniu swoje lenistwo wykonałem ze 3 noże. Dopiero przedstawiane prace na forach pokazały mi, że nie chodzi o to ”żeby było”, ale żeby było dobrze zrobione i tego staram się teraz trzymać. Od piły tartacznej odchodzę powoli, a to ze względu na trudności w utrzymaniu noża w czystości – błyskawicznie rdzewieje i łapie na dodatek rdzę wgłębną. Mój warsztat stanowi mała szlifierka taśmowa, wiertarka stołowa i dremelek, a marzy mi się szlifierka taśmowa z prawdziwego zdarzenia. Najbardziej sobie cenię walory użytkowe noży, ale podobają mi się także prace typowo artystyczne. Zdarzało mi się robić 2 podobne noże i nie widzę w tym nic złego. Uważam, że jeżeli projekt jest dobry i sprawdził się za pierwszym razem to warto go powtórzyć zmieniając detale. A wynika to z tego, że większość noży projektowałem dla siebie, potem trafiały do kogoś innego, a ja mówiłem sobie, że jeszcze kiedyś sobie taki zrobię. Na rękojeści wykorzystuje drewno, najbardziej mi się ono podoba, choć chcę spróbować i innych materiałów. Na pochwy preferuje skórę. Na przyszłość mam bardzo szerokie plany, a nauki przede mną wiele, żeby tylko czasu było więcej to będę zadowolony. Na jesieni chcę zrobić na działce kuźnię ziemną i zacząć powoli się uczyć skuwać (o ile sąsiedzi nie będą mieli poważniejszych zastrzeżeń :-) ) własne klingi, mam w planach nauczyć się lutować i w ogóle wiele innych rzeczy mi chodzi po głowie może poza folderami jedynie. Nie mam żadnego wzoru do naśladowania konkretnego guru w świecie nożowym, podziwiam ludzi z forum, a bardzo mi się podobają produkcje noży ze wschodu – Rosji itp. Marzy mi się własnoręcznie wykonana rękojeść z krążków kory brzozowej i to zamierzam w przeciągu roku wykonać (kora już schnie z 1,5 roku).
Posted in Knifemakers on mar 19, 2006