Niezbędnik Miłośnika Noży cz.1 - Spyderco TriAngle

Kupiliśmy nóż ...  

Któż z nas nie zna tego oczekiwania, sprzedawania jakichś drobiazgów, oszczędzania pieniędzy na wymarzony nóż. I te emocje, kiedy rozrywamy papier paczki, aby poczuć w końcu go w dłoni. Pierwszy tydzień, miesiąc, jesteśmy w euforii. I nagle jak zimny prysznic, nasze cudo zrobiło się ... nie, jeszcze nie tępe, ale tnie z coraz większym trudem, szarpie materiał. Zaczynamy się rozglądać za czymś, na czym moglibyśmy naostrzyć nasz nóż. W szufladzie leży stara osełka, ta na której ostrzyliśmy kuchenniaki, ale wydaje nam się świętokradztwem (nie jesteśmy pewni naszych umiejętności) ostrzenie na niej naszego Noża.

Tu na chwilę pozwolę sobie na małą refleksję. Otóż na nasze wymarzone noże jesteśmy w stanie wydać sto, pięćset, tysiąc, kilka tysięcy złotych. A ile wydajemy na ich utrzymanie ? Na narzędzia do ostrzenia, komplet narzędzi przydatnych przy rozkręcaniu ich, smar, etui do przechowywania...
Skąpimy, prawda? Topexy za 5 zł z hipermarketu, smar dostajemy w darmowych próbkach, ostrzałki klecimy domowymi sposobami. Tego nie można wyjaśnić tylko niskimi zarobkami, trzeba uświadomić sobie, że te wszystkie rzeczy będą nam służyć przy wielu nożach z naszej kolekcji i nie warto na tych narzędziach oszczędzać.

Ale wróćmy do naszego lekko już stępionego noża. W przypływie desperacji sięgamy po starą osełkę i ostrzymy go. Tragedia. Kompletnie spartolona krawędź tnąca, jeszcze bardziej tępa niż przedtem. Na ostrzu brzydkie rysy. Rzucamy się do komputera i zaczynamy szukać rozwiązania ...
W większości fabrycznych ostrzałek główny nacisk kładzie się na łatwość zachowania kąta ostrzenia. Sporo firm wymyśliło własne patenty, jednakże na rynku dominują rozwiązania oparte na ostrzałce firmy Spyderco, TriAngle’u. I o niej trochę opowiemy.

Na początku wyjaśniam, dlaczego nie znajdzie się tu przepis na ostrzenie. Otóż obsługa TriAngle’a jest po pierwsze banalnie łatwa, po drugie do ostrzałki dołączona jest instrukcja obsługi na papierze i kasecie video. Dlatego nie ma sensu tracić miejsca i czasu na opisywanie tego procesu.

TriAngle pakowany jest dość dziwnie, jakby firma chciała pochwalić się zawartością, część elementów zapakowana jest na zewnątrz, co niestety daje możliwość połamania ich w transporcie. Dość dziwna to polityka, tym bardziej, że całość mieści się w pudełku stanowiącym jednocześnie podstawę do kamieni na których ostrzymy nóż. Podstawa, to plastikowy odlew, w którego centrum mamy otwory pod kamienie ceramiczne. Otworów są dwie pary na górze, które umożliwiają nam osadzenie kamieni pod kątem trzydziestu

i czterdziestu stopni

(odpowiednio, piętnaście i dwadzieścia na stronę),

oraz z boku jeden otwór, w którym osadzamy kamień pod kątem dwunastu i pół stopnia. Ten ostatni służy do ostrzenia ostrzy nożyczek. Dodatkowo w górnej części znajdują się otwory pod mosiężne pręty, których zadaniem jest ochrona naszej dłoni, którą przytrzymujemy podstawę.

Mogłoby się wydawać, że są niepotrzebne, zapewniam jednak, że dzięki nim oszczędzicie sobie niejednej blizny na grzbiecie dłoni. Kiedy odwrócimy podstawę, znajdziemy w niej miejsce na ułożenie prętów na płask, dzięki czemu będziemy mogli dłuższe noże ostrzyć „klasycznie”.

W zestawie dostajemy dwie pary prętów ceramicznych, jedną o ziarnistości medium i jedną o ziarnistości fine. Jest to komplet wystarczający do naostrzenia większości noży jakie będziemy mieli. Same pręty mają przekrój trójkątny, wiąże się to ze sposobem ostrzenia. Według firmy, umożliwia to również naostrzenie ostrzy typu serrated. Środkiem jednej ze ścian biegnie płytki rowek, można doprowadzić na nim (podobno) do nowości haczyki na ryby oraz ... ostrza rzutek do darta.

Tej ostatniej możliwości nie miałem okazji sprawdzić, ale wierzę tu firmie na słowo.

Uzupełnieniem są wspomniane pręty z mosiądzu. Początkowo kompletnie zignorowałem ich obecność, wręcz poczułem się urażony tym podejrzeniem mnie o niedorozwój ruchowy. Bardzo szybko je zamontowałem po tym, kiedy po gwałtowniejszym ruchu ostrze noża wylądowało na grzbiecie mojej dłoni. Skończyło się tylko niewielkim skaleczeniem, i tylko ten jeden jedyny raz. Następne razy kończyły się na zabezpieczeniu.

Całość po złożeniu w podstawie zajmuje naprawdę niewiele miejsca, być może nie da się schować do kieszeni, jednakże nie zajmuje wiele miejsca w plecaku czy torbie. Dlatego doskonale się nadaje na dłuższe wyprawy w teren jako ostrzałka bazowa, taka która zostaje w namiocie i czeka powrotu właściciela ze stępionymi całodziennym wypadem w las nożami. Natomiast w wyprawach gdzie każdy gram ładunku nosimy na sobie niemal cały czas, no cóż, może być jednak trochę za ciężka.

Czy to wszystko działa ? Jeszcze jak !! Kiedy pierwszy raz złożyłem wszystko razem, naostrzyłem niemal wszystkie ostre rzeczy jakie miałem w domu. To była prawdziwa orgia ostrzenia, noże goliły, a ja wyglądałem dość dziwacznie z wygolonymi przedramionami i częścią łydek. Ostrzyłem zarówno noże kuchenne z doskonałej „rostfrei”, noże z 440C, 154CM. Spociłem się za to na Buck’u Solution, edycja specjalna z BG42. Na takie stale, standardowe pręty są nieco ... za mało agresywne. Jeśli wpadnie nam do głowy przeprofilowanie ostrza z twardej stali, lub ostrzenie naprawdę stępionego noża, warto wtedy zainwestować w komplet prętów diamentowych.

Nie jest to tanie (przewyższa wartością samego TriAngle’a), za to znakomicie nam ułatwi tego typu prace. Zaś dla miłośników ostrzy typu brzytwa, dostępne są pręty ultra fine, dzięki którym ostrze stanie się sennym koszmarem naszych palców. Powtórzę jednak, że podstawowy komplet zaspokoi 90% naszych potrzeb. Ideał ? Niestety nie. Problemem jest ostrzenie na niej dużych noży. Granicą wygody jest tu długość ostrza rzędu 5-6”, powyżej zaczyna się już kombinowanie. Oczywiście, nie jest to niemożliwe, trudno to jednak nazwać wygodnym.

Czy warto wydać równowartość porządnego noża na narzędzie, które będzie sobie stało u nas w domu i będzie wykorzystywane o wiele rzadziej niż nóż ? Zdecydowanie tak, trwałość TriAngle’a zapewni nam bezawaryjną pracę nawet przez kilka lat, konserwacja jest banalnie prosta, pręty czyścimy przy pomocy dowolnego środka typu „Cif”, który usunie z powierzchni prętów warstwę startego metalu. Im więcej noży w domu, tym szybciej poczujemy, jak bardzo potrzebowaliśmy takiego narzędzia. A kiedyś ... kiedyś i tak zaczniemy próbować ostrzyć tradycyjnie, na kamieniach. I jeśli cos nam się nie uda, wtedy naprawimy to TriAngle’m i spróbujemy jeszcze raz.

Podziękowania za zdjęcia naszemu nieocenionemu Szymkowi (pieswidmo)
 

Posted in Recenzje on sty 27, 2006