Spyderco Starmate by Bob Terzuola

Czasami lubimy kobiety. Czasami ich nie znosimy. Są jednak takie, które nagle pojawiają się, a my z ogłupiałym wyrazem twarzy zastanawiamy się, jak mogliśmy wcześniej żyć bez nich.

Czasami lubimy kobiety. Czasami ich nie znosimy. Są jednak takie, które nagle pojawiają się, a my z ogłupiałym wyrazem twarzy zastanawiamy się, jak mogliśmy wcześniej żyć bez nich. Pamiętając o różnicy w skali emocji, podobnie czasami czujemy się biorąc do ręki nowy nóż. Ręka się układa, próbuje znaleźć z nożem wspólny język. I albo tworzą zgraną parę, albo nóż szuka nowego właściciela. Wiele sobie obiecywałem po Spyderco Starmate. Raz, że solidna firma, na której się jeszcze nie zawiodłem, dwa – Robert Terzuola jako jego projektant. Zawsze podobały mi się jego klasyczne projekty, prosta i wysmakowana linia ostrza, żadnych tandetnych zagrywek „pod publiczkę”. Niezależnie czy projektował dla Camillusa, Microtecha czy Spyderco, bez większych problemów można było znaleźć podobieństwo między jego dziełami. Niektórych to razi, krzykliwie domagają się nowości, zmian. Bob Terzuola ze spokojem zaś powtarza swoje wzory.

I kiedy Starmate trafił do mojej ręki, porozumienie nastąpiło natychmiast. Zdradzam puentę, lecz dla mnie jest to jak dotąd najlepszy nóż Spyderco, jaki miałem w ręku.

Budowa:

Klasycznie dla tej linii Spyderco, dostajemy najlepsze materiały. Okładziny z czarnego G10, przykręcone torxami do spacera, który wypełnia przestrzeń pomiędzy nimi od połowy długości rękojeści do zakończenia.

Ci, którzy trzymali Military, narzekali najczęściej na elastyczność rękojeści, powodowało to powstawanie uczucia dyskomfortu, niepewności co do solidności całej konstrukcji. W Starmate nic takiego nie ma miejsca, całość jest niezwykle sztywna.

Rękojeść daje się objąć całą dłonią, zarówno w chwycie „młotkowym” jak i „szermierczym” trzyma się ją niezwykle wygodnie. Podobnie jak w Military, liners jest wpasowany bezpośrednio w G10 okładziny. Dokładnie spasowany, zapewnia pewną blokadę noża. I tu pojawia się mała wpadka projektantów Spyderco i Boba. Otóż dla wygodniejszego uchwytu (tylko dla praworęcznych), pod palcem wskazującym mamy wycięcie, pełniące kilka funkcji: wygodniejszy uchwyt łatwiejszy dostęp do „spyder hole” (i znów tylko dla praworęcznych) a także ułatwiony dostęp do liners podczas zamykania noża. Potencjalnie jednak, przy ciężkiej pracy, może zdarzyć się przypadkowe wciśnięcie liners. Piszę potencjalnie, pomimo prób nie udało mi się tego zrobić, jednak taka możliwość istnieje. Niezwykle mocny klips z obowiązkowym logo pajączka pozwala nam nosić nóż w pozycji „tip down” bez obaw, że wypadnie nam podczas biegu, wiszenia na linie głową w dół, czy też innych akrobacjach. Umieszczony dość wysoko powoduje, że nóż chowa się dość głęboko, nie budząc obaw społeczeństwa.

W tylnej części mamy otwór do przewleczenia linki, choć biorąc pod uwagę pozycję w jakiej nosi się ten nóż, jest to mało użyteczne rozwiązanie, jeśli miałaby ona pomagać nam w wyciągnięciu go z kieszeni. I jeszcze dodatkowy smaczek: logo Roberta Terzuola, Etz’Nab (jeden z bogów Majów) na ostrzu i na srebrnej plakietce wkomponowanej w rękojeść.

Ostrze:

Wykonane z CPM440V, do połowy długości ma całkiem słuszną grubość 4mm. Dalej jest delikatne zeszlifowanie „false edge”, nieduże, jednak powodujące, że klinga nabiera wyraźnie „fighterskiego” charakteru. Wklęsły szlif połączony z agresywnością stali CPM440V powoduje, że Starmate jest niezwykle efektywną maszyną do cięcia. Do tego dołożono kształt klingi, będący niemal wierną kopią Camillusa CQB, i w efekcie otrzymujemy nóż EDC z bardzo silnym, „bojowym” wyglądem. Oczywiście ze względu na „spyder hole”, klasyczną linię ostrza zakłócono dodaniem „garba” w którym on się mieści. Z punktu widzenia estetyki wygląda to koszmarnie, użytkowo zaś to świetny pomysł, dzięki któremu mamy wygodną podpórkę pod kciuk, a przy cięciu nic nie stoi na drodze rozcinanego materiału (to docenią na pewno wszyscy miłośnicy sałatki pomidorowo-cebulowej).

Wrażenia z użytkowania:

Niepokonany do tej pory Al Mar SERE niespodziewanie został zagrożony. Starmate jest po prostu znakomity na co dzień. Z fascynującą łatwością tnie, przebija, niezależnie czy to miękka bułka, czy twardy plastik. Cieszę się jak dziecko chodząc po pracy i tnąc wszystko, co nadaje się do pocięcia. Radość z używania tego noża jest po prostu przeogromna. Zaimprowizowany w przerwie obiadowej mały trening udowodnił, że jako „defender” nie jest tylko namiastką, lecz groźną w użyciu bronią. Dobre wyważenie przydaje się przy swobodnym przechodzeniu z jednego uchwytu do drugiego, w każdym leży wygodnie, klips nie uwiera za mocno, szybko „chodzi w ręce”. Do rozwalania drewnianych skrzynek, podważania okien to on się nie nadaje, nie takie jednak jest jego zastosowanie.

Podsumowanie:

Tak jak napisałem na początku, jest to najlepsza konstrukcja Spyderco z jaką się do tej pory spotkałem. I doprawdy, niezrozumiałe są dla mnie powody, dla których zaprzestano jego produkcji. Niestety, jeśli narobiłem wam smaku, to musicie poszukać go na rynku wtórnym. Jednak daje wam słowo, warto.

Dane techniczne:

  • Długość ostrza – 3 3/4" (9.6 cm)
  • Grubość ostrza – 0.15” (0,4 cm)
  • Stal ostrza – CPM440V
  • Rękojeść – G10
  • Blokada – liner lock
  • Długość całkowita – 8 11/16" (22 cm)
  • Waga - 4.25 oz. (120g)

Posted in Recenzje on sty 27, 2006