Spyderco Delica 4

Delica to model rozwojowy noża Worker który pojawił sie na rynku w roku 1981. Wraz z nim pojawił sie pierwszy na świecie klips, dzięki któremu można było przenosić nóż zaczepiając go o krawędź kieszeni.

Tak tak, to właśnie firma Spyderco opracowała tak bardzo znany dziś element noża składanego. To właśnie ta część, jak i sposób otwierania za pomocą okrągłego otworu w głowni zrewolucjonizowały świat noży. Od tego czasu "Spyderhole" jest znakiem rozpoznawczym firmy Spyderco. Kilka firm zaczęło kopiować ten sposób otwierania zanim wprowadzono kołek, np. Benchmade zakupił licencję na otwór, i wykorzystywał go przez kilka lat w modelu AFCK.

Worker szybko przerodził się w model Delica (1990). Ta znów wraz ze swoim większym bratem (czy siostrzyczką) Endurą podbiła rynek noży i była uznawana przez wiele lat za jeden z najlepszych noży składanych. Przez te wszystkie lata została zakupiona przez ogromną ilość policjantów, strażaków, ratowników i innych użytkowników, i nigdy nikogo nie zawiodła.

W pierwszym pojęciu noża taktycznego tak Delica jak Endura mieściły się bezproblemowo: klips, szybko się je otwiera i zamyka jedna ręką... czegóż chcieć więcej. Nóż ma ciąć... ale czasy się zmieniły i dziś już wiele konstrukcji wyprzedza je w bardziej ekstremalnych zastosowaniach.
Delica zmieniała się przez te wszystkie lata kilka razy. Do ostatniej zamiany firma długo się przygotowywała. Starano sie zastosować jak najwięcej modyfikacji, które poprawią jej użytkowość i wytrzymałość. Przez jakiś okres czasu każdy mógł wtrącić swoje trzy grosze na ten temat na forum Spyderco.
A wracając do Delicy... właśnie leży przede mną model 4.



Jak to się stało, że ją mam? Szukałem tak naprawdę jakiegoś fajnego back-upa do uzupełnienia Gripa, miał być lekki i ergonomiczny - taki tani nóż do wszystkiego. Postanowiłem że bedzie to Delica, ale starszy model 3. W międzyczasie pojawił się juz najnowszy model 4, i jakimś trafem znalazł się w moich rękach jako jeden z pierwszych egzemplarzy w Polsce.

No i teraz się zaczyna...

To nie jest Delica jaką znacie, to nie jest nóż jaki widzieliście - kto jej nie trzymał w dłoniach ten niech sie nie wypowiada. To zupełnie inna konstrukcja przypominająca tylko stary model Delica.
Ten nóz został poddany w całości ogromnemu tuningowi, ze starego modelu została chyba tylko sprężyna.

Ale po kolei. Nóż jest większy od starej wersji, jednak tylko jeśli chodzi o rękojeść. Wydłużenie o te kilka milimetrów od razu zmieniło ergonomię chwytu - od razu trzyma się ją pewniej. Na pewno jest to także zasługa poszerzenia okładzin. Teraz rękojeść jest dłuższa i grubsza, jest to różnica zauważalna. Dzięki temu nie mamy juz odczucia trzymania w dłoni plastikowego nożyka jak było to we wcześniejszym modelu.



Oprócz tego, aby wzmocnić całą konstrukcję zastosowano częściowe linersy metalowe, które usztywniają rękojeść oraz zwiększają jej masę. Teraz nóż, mimo że jest z klasy lightweight, ma naprawdę dużą wytrzymałość. To pierwsze na świecie zastosowanie takiego rozwiązania w konstrukcji rękojeści noży składanych. Dotychczas nóż typu lightweight miał rękojeść wykonaną jako bezpośredni wtrysk z tworzywa sztucznego, i tyle, więc wyginało sie to czasem i trzeszczało pod naporem większej siły. Nie żeby pękało Wink ale...
Rękojeść modelu 4 jest wykonana z tego samego materiału co chwyt Delica 3 (FRN - nylon zbrojony włóknem szklanym), ale ma nową teksturę o nazwie Bi-Directional Texturing.
Bi-Directional to drobne występy na rękojeści skierowane od wewnątrz na boki. Maja zapobiec wszelkim niepożądanym ruchom tego noża w dłoni podczas pracy. Sprawdziłem to polewając rękojeść i dłoń mydłem w płynie a następnie tnąc karton. Nóż bardzo dobrze pasuje do dłoni. Dodatkowo pewność chwytu zapewnia powiększona garda oraz karbowany grzbiet rękojeści, czego brakowało na pewno w starszych modelach. Zmodernizowana Delica leży w dłoni pewnie i stabilnie. Mocniejszy uchwyt nie pozbawia nas uczucia, że trzymamy mocne narządzie tnące. Nóż nie trzeszczy i nie gnie się w dłoni.

Zmieniono także jedna podstawową rzecz która bardzo, ale to bardzo wpływała na użytkowość każdego modelu Delica z szkieletem z tworzywa sztucznego - chodzi mianowicie o oś główną noża. W starszych nożach stosowano zaklepany na stałe nit. Pozwalało to na blade play w różnych kierunkach. Nit luzował się i efekt tańczenia głowni powiększał się z dnia na dzień podczas użytkowania noża. Jedynym ratunkiem było ponowne mocniejsze zaklepanie nita... ale to znów droga w jedną stronę - jedno uderzenie młotka więcej i nóż można otwierać kombinerkami.
Aby swobodnie otwierać noże Delica i Endura nit ten musi mieć trochę luzu, więc głownia z reguły pływa podczas cięcia i to jest największą wadą takiego rozwiązania.
W nowym modelu (także Endury) nit zastąpiono śrubką. Teraz to już sam użytkownik decyduje o tym jak ma sie otwierać głownia.
Aby całość była stabilna Sal postanowił dodatkowo zrobić ja rozbieralną. Patrzcie jaki awangardowy pomysł... nóż z klasy lighwieght rozbieralny... tego jeszcze nie było.







Dobra, lecimy dalej.
Głownia. Tutaj też walczono ze zmianami. Klienci narzekali na delikatny czubek. I zmieniono to minimalnie - zaokrąglono go. Teraz głownia kilka milimetrów od czubka ma większy przekrój, i powinna mieć także większą wytrzymałość. Obniżono też minimalnie szlif, co także zwiększa wytrzymałość sztychu. Nowa Delica ma minimalnie krótszą głownię (82 mm od zęba blokady do czubka w porównaniu do 85,1 mm w starym modelu).
Oprócz tego zwiększono także średnicę otworu - teraz otwieranie jest dużo sprawniejsze i szybsze, niezależnie od tego, czy mamy rękawiczki czy nie.
Na garbie umieszczono delikatne karbowanie, które w połączeniu z dobrze teksturowaną rękojeścią wpływa na komfort trzymania noża.



Stal to stara VG-10. Znacie ją, więc nie warto jej reklamować. Trzyma dobrze ostrość oraz łatwo ją naostrzyć.
Innowacją jest także nowy, mniejszy klips. Starsze model Delicy miały ten sam klips co Endura., nowy trzyma podobnie jak starsza wersja ale nie rzuca sie tak w oczy bo przy tak niewielkim nożu była to wada.
Teraz nie dość, że możemy przełożyć klips na lewą stronę, to jeszcze możemy założyć go tip down carry. Mamy więc w pełni oburęczny i łatwo dopasowywalny do każdego użytkownika nożyk. Warto wspomnieć że śrubki są wkręcane w linersa, a nie w plastik. Klips trzymają trzy śrubki zapewniając większą stabilność. Zrezygnowano z jednej śruby (zresztą nie dało by sie jej zrobić jako montaż tip down), gdyż luzowała się przez co klips delikatnie pracował.
Wycięcie Boye dent jest mniejsze niż w starszym modelu, ale nie wiem dlaczego... może po prostu się nie sprawdzało?





A teraz kilka słów z użytkowania.
Nie opisuję noża który leży w mojej szafie. Za nim usiadłem do klawiatury nożyk ten dwa tygodnie pełnił swoją służbę w mojej kieszeni. Zastąpił Gripa abym mógł sprawdzić jak się nim pracuje, i jakie ma wady, a jakie zalety.

Najpierw kuchnia. Każdy nóż testuję w takich warunkach, gdyż tam go najczęściej wykorzystujemy. Nóż musi spełniać określone wymagania. Wiadomo że taki mały składak nie będzie kroił bochna chleba ale też kuchennniak nie będzie tak przyjemny w codziennym noszeniu. Więc w kuchni było tak:







Obiad dla kilku naprawdę wygłodniałych facetów - łącznie 12 olbrzymich hamburgerów. Całość przygotowana tylko Delicą. Nie powiem - nie było łatwo, ale też nie narzekałem. Bez kłopotu da sie pokroić największą bułkę, jaką znaleźliśmy w sklepie. Ogórek i ser to wiadomo... pestka.
Następny dzień to kurczak:



Też poszło bez kłopotów. Chwyt pewny, ostrość odpowiednia, nóż idzie jak przez masło.

Teraz wyjazd na targi. Oj tutaj sie tnie i podważa. W takich sytuacjach sprawdza się czy nóż rzeczywiście jest użytkowy. Sami tego nigdy nie sprawdzicie w domu. Z reguły jest to wymóg chwili. I tak ciąłem nim trzcinę na wystawę, karton z pudełek (i to naprawdę gruby), jakiś filc, taśmę klejącą, itp. Sprawdził się znakomicie - trzymamy we dwóch jakiś daszek z drzewa z trzciną jedna ręka sięgam do kieszeni... klik - i już linka przecięta.
Następne dni targowe to lekkie prace dla naszej bohaterki, wiec się nie umęczyła. Ale składanie stoiska to już poważna praca dla nożyka. Powrót do domu i remont - tapeta w pokoju małej, cięcie i podcinanie.
Znacie wynik:


Kilka dni później wycinałem płytę pod maszynę do szycia, i nożykiem profilowałem brzegi. Kurcze, powiem Wam, że szło bardzo wygodnie i łatwo. Może dlatego że nóż ten jest dość krótki.




Oprócz tego robiłem jeszcze wiele wiele rzeczy których nawet nie pamiętam.

Jakie wnioski?
- na pewno jest to dużo lepszy nożyk od modelu 3.
- bije na głowę inne propozycje z typu noży lightweight
- jest lekki, mały, uniwersalny
- ma wytrzymałą konstrukcję
- przekładany klips lewa/prawa, tip down/up
- większy otwór w głowni
- mocniejszy czubek
- śruba na osi głownej
- inna tekstura rękojeści
- w pełni rozbieralny

Zgodzę sie z Wami, że jest wiele innych noży, które w różnych sytuacjach będą lepsze niż Delica, ale nie o to tu chodzi. To ma być mały nóż do wszystkiego, i sprawdza się w tym zadaniu znakomicie. Choć na początku ukruszyłem czubek podważając denko od puszki z farbą nie zdenerwowałem się zbytnio... może to nie nóż do tego typu zadań... następnym razem wezmę śrubokręt cheesey

Posted in Recenzje on lut 16, 2006