Tlim Tacti-Nessie

Dostałem od Tlima takiego oto „noża” do zrecenzowania. W sumie jest to recka „dziewicza”, bowiem nigdy nie miałem okazji pracować nessmukiem. Jak się okazało – szkoda w tym wielka, bo jednak ta koncepcja noża nie jest wcale taka zła.

Od Tlima dowiedziałem się, że koncepcja całości została ukierunkowana na wytrzymałość.
Widać to już na pierwszy rzut oka.
Nożyk przyszedł do mnie w ściśle dopasowanej pochewce z czarnego kydexu. Wykonana jest bardzo dokładnie z jednego kawałka i posiada pętelkę do pasa, która daje się montować w kliku pozycjach. Nożyk trzyma się w niej pewnie wchodzi i wychodzi z niej z przyjemnym klikiem.


Tlim Tacti-Nessie

Tlim Tacti-Nessie


Zawartość, czyli nóż, przedstawia się następująco. Full tang z narzędziowej D2. Długość całkowita wynosi około 190 mm, z czego 9 przypada na garbatą klingę. Nie wiem, co Tlim bierze wieczorami, ale psychodeliczne pacianki (najpewniej w kwasie) są bardzo urokliwe na żywo i dodają nudnemu w sumie roboczemu nożykowi trochę kolorytu. Jakby przy okazji – nie maja tendencji do obłażenia czy ścierania się, a rysunek sprawia że całkiem nieźle maskują rysy powstałe na płazach w trakcie pracy. Grubość blanka użytego do produkcji nie przekracza 3,5 mm, pozwalając zachować rozsądny kompromis pomiędzy wytrzymałością a właściwościami tnącymi. Wszystko ładnie-pięknie tylko szkoda, że twórca zdecydował się na tak niski szlif. Sięga on jedynie do mniej więcej 1/3 wysokości klingi – i ta myśl zburzyła mój pogląd na ten w sumie niewielki nóż. W praktyce okazało się że nie jest to aż tak straszne.
Podobnie ambiwalentne uczucia wzbudziła we mnie rękojeść z czarnego G10 z delikatnym toxicem. Wydawało mi się że będzie ciut przykrótka i postanowi zerwać mi skórę z dłoni – okazało się jednak że się mylę.


Tlim Tacti-Nessie

Tlim Tacti-Nessie

Tlim Tacti-Nessie

Tlim Tacti-Nessie


W czasie pracy wyszło na jaw, że faktura jest wystarczająco przyczepna, a jednocześnie nie morduje wnętrza dłoni. Garbaty profil powala na kilka ciekawych, precyzyjnych chwytów i gwarantuje całkiem bezpieczne zabawy. Trochę szkoda, że na garbie nie ma kilku nacięć, które pozwalałyby na jeszcze pewniejszy chwyt. Mam nadzieję, że się to zmieni. Ktoś mógłby się przyczepić, że na końcu rękojeści nie ma dziurki na linkę. Może to i szkoda, ale z drugiej strony, kto tak małym nożem chciałby cokolwiek rąbać? Nie ma to moim zdaniem większego sensu, toteż bytność dziurki nie jest konieczna.


Tlim Tacti-Nessie

Tlim Tacti-Nessie

Tlim Tacti-Nessie

Tlim Tacti-Nessie


Tlim Tacti-Nessie

Tlim Tacti-Nessie

Tlim Tacti-Nessie


Wróćmy jednak do klingi. Jak wspomniałem wcześniej, od początku od tego noża odrzucał mnie szlif. Niski convex z dość grubą krawędzią tnącą nie wróżył najlepszych osiągów i nie czyni z tego nożyka prawdziwego chlastacza. Przykład – obieranie ziemniaka nie jest mordęgą, bo nożyk całkiem przyjemnie się wgryza w cięty materiał i pozwala na sporą dozę kontroli. Spróbujcie jednak takim nożykiem owego kartofla przekroić… Niestety – nessie nie tnie tylko łupie, a klinga lubi się nieco „zassać” w ciętym materiale. Troszkę pomaga trawienie, które jest dość śliskie i sprawia, że klinga lekko prześlizguje się podczas cięcia - nie nadrabia to jednak wcześniej wspomnianych wad.
W zasadzie, trudno kwalifikować to jak wady, gdy wrócimy do podstawowej koncepcji czyli – małego czołgu porucznika Grubera. Mimo kompaktowych rozmiarów, nożyk jest mocny. Gruby czubek, gruba i wysoka głownia, niski szlif convex i gruba krawędź tnąca powodują, że całość naprawdę sporo przetrzyma. W moich rękach przetrwał batonowanie (które całkiem nieźle mu szło) i rzucanie w drzewo. Nic nie pękło, nie odłupało się a krawędź tnąca nie przypominała zębów Spyderco. Po raz kolejny miałem się okazję przekonać również o tym, że dobrze zahartowana (jak deklaruje Tlim – do 60 HRC) D2, nie powinna przejawiać większych problemów eksploatacyjnych. Krawędź nie szczerbi się i nie zawija, a nóż naprawdę dobrze trzyma ostrość. Ostrzenie również nie sprawia większych trudności i powinien poradzić sobie z nim nawet przeciętnie uzdolniony nożolub. Jakby przy okazji wyszło na jaw, że powłoka doskonale chroni nóż przed rdzą. Mimo kilkudniowego leżakowania w cieple, okryty wilgotną pochwą, nessie nie przejawiał tendencji do rdzawej wysypki czy plam.
Podsumowując – dla kogo i po co to…
No cóż – na pewno nie jest to nóż dla kogoś kto szuka „noża-specnazu-rambo-surviwal-oszalałem”. Na pewno nie jest to sprzęt dla kogoś, kto szuka miecza świetlnego gotowego rozpłatać wrogów od mostka po krocze jednym lekkim machnięciem. Na pewno nie znajdą w nim nic ciekawego ci, którzy szukają terenowego potwora do wyrębu lasu…
To raczej taki utylitarny miejski nożyk ukierunkowany raczej na back-up zestawu. Idealne sprawdzi się jako mały łomik uzupełniający brzytwowaty folderek czy scyzoryk. Podważenie deski – no problem. Otwarcie opornej skrzynki na listy – też bez problemów… Podoła tym zadaniom bez zajknięcia.
Taki kieszonkowy pancernik EDC…
Zapraszamy do dyskusji na forum

Posted in Recenzje on lis 26, 2009