NASA-klasa

Każda technologia, zanim trafi do przeciętnego Smith’a, później Schmidt’a, a wreszcie do Kowalskiego, odwiedza najpierw Kosmos, potem pola bitewne, a zaraz po nich sale operacyjne. Tak było z goreteksem, rzepami, długopisami żelowymi, kewlarem, teflonem i zapewne setkami innych rzeczy codziennego dziś użytku. Równolegle toczy się historia przedmiotów, które w zamyśle nie były tworzone dla astronautów czy cyber-żołnierzy, a jednak zostały przyjęte na ich wyposażenie. To właśnie miało miejsce w przypadku czosnku, koktajlu z krewetek, laptopa i wreszcie tego, co nas interesuje najbardziej, czyli ostrzy.

Od początku misji wahadłowców NASA wyposażała swoje załogi wszechstronnie, nie zapominając również o tak trywialnym, ale jednocześnie ważnym urządzeniu, jakim jest scyzoryk. Pierwszy, Victorinox Craftsman, wyprodukowany w zaledwie 50 egzemplarzach z miniaturowym promem kosmicznym na okładkach, latał w kosmos z kolejnymi załogami „Challengera”, „Discovery”, „Columbii”, „Atlantis” i „Endeavour”.
Od jakiegoś czasu astronauci wyposażani są w Victorinox Cybertool Light, jednak „nieregulaminowo” latają też inne multinarzędzia, w tym Leatherman Wave. Korzystając z bycia szczęśliwym posiadaczem obu (LM w wersji New Wave) postanowiłem sprawdzić przydatność obu tych urządzeń wprawdzie w warunkach ziemskich, jednak nadal w zadaniach, jakim mają sprostać.


Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave

Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave

Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave


Pierwsze wrażenie. Obie konstrukcje wykazują zdecydowanie odmienną filozofię budowy. Wiodącym narzędziem w LM są szczypce, zaś w CT śrubokręt z wymiennymi bitami i ostrze nożowe. Przy pierwszym kontakcie oba narzędzia sprawiają również odmienne wrażenie- LM Wave wydaje się bardziej pancerny, wygląda bardziej „profesjonalnie”, brak okładzin i spartańskie wykończenie tylko potęgują to poczucie. Cybertool ze swoimi przeźroczystymi okładkami i sporą domieszką plastiku wygląda jak zabawka, w najlepszym razie gadżet kolekcjonerski. Wydawać by się mogło, że moja recenzja jest próbą porównania dwóch przedmiotów nieporównywalnych, jednak po chwili zastanowienia w obu odnajdziemy wzajemne odpowiedniki poszczególnych narzędzi.
Pierwsza różnica - masa. LM Wale waży 241g wobec 213g CTL. Ciężar wprawdzie nie będzie miał znaczenia podczas pracy przy zerowej grawitacji, jednak podczas startu każdy element wyposażenia, każdy gram przekłada się na paliwo, za czym idą ogromne koszty. Co więcej, o ile ciężar nie ma znaczenia, o tyle sama masa ma znaczenie ze względu na to, że wszystkie inne siły w kosmosie działają tak samo. Większa kanciastość Wave’a i ogólnie większy wymiar zewnętrzny, szczególnie rozłożonego mogą być atutem w garażu, przy naprawie Forda Mustanga rocznik 68, jednak w ciasnych pomieszczeniach promu, dla raczej drobnej budowy astronautów niekoniecznie. Pod względem kompaktowości wygrywa w tym miejscu Cybertool. Wiele osób zarzuca tej ostatniej konstrukcji nadmierną szerokość. Przyznam, że kiedy po raz pierwszy wyjąłem scyzoryk z pudełka miałem identyczne odczucie. W miarę używania jednak przekonałem się, że leży w ręce znacznie lepiej niż glistowaty Spartan, szczególnie podczas przechwytywania, gdy używa się śrubokręta.
Krótki przegląd funkcji, daje pogląd, do czego oba narzędzia zostały przewidziane. LM Wave, zgodnie z amerykańskim podejściem, wyposażony został w dwa dość duże ostrza, zębate- ratownicze i gładki clip-point, otwierane jedną ręką, przy zamkniętym narzędziu głównym. Dodatkowo oba ostrza są blokowane przez liner-lock. Ogromny plus. Po przeciwnej stronie każdemu ostrzu towarzyszą dwa dodatkowe narzędzia- pilnik i piła. W obu przypadkach dla narzędzia używanego w nieważkości to porażka i bezsensowny nadmiar masy. Wyobraźmy sobie szlifowane czegokolwiek pilnikiem w takiej sytuacji, lub użycie piły- latające wszędzie opiłki metalu, lub innego materiału będącego przewodnikiem elektrycznym, rozprowadzone po całym statku przez cyrkulację powietrza wymuszoną przez system podtrzymywania życia trafią wprawdzie w końcu na filtry, wcześniej jednak mogą, przynajmniej w teorii, zewrzeć przypadkowo styki w urządzeniach, których awaria może doprowadzić do zagrożenia całej misji. O wydychaniu opiłków nie wspomnę. Duży minus.
W tym miejscu uczciwie trzeba zaznaczyć, że Cybertool występuje również w wersji z piłą i pilnikiem, jednak z danych Victorinox’a dostępnych na stronach firmy można wywnioskować, że na wyposażeniu NASA jest wersja bez tych narzędzi. Poprzedni scyzoryk w kosmosie również posiadał piłę i pilnik. Oczywiście można toczyć dysputy nad przydatnością tych narzędzi podczas walki o przetrwanie na Ziemi, po przeżyciu awaryjnego lądowania, jednak dwie katastrofy promów kosmicznych dowodzą, jak iluzoryczne jest przekonanie, że taka dysputa ma sens.
Cybertool Light posiada dwa ostrza, małe i duże, których nie można otworzyć jedną ręką, co należy uznać za dużą niedogodność, jako, że przykład Wave’a pokazuje, że niewiele większe ostrze można tak otworzyć. Oba ostrza są gładkie i nie posiadają blokady, co należy uznać za kolejną słabość, są bowiem, konstrukcje o podobnych rozmiarach wyposażone w blokadę ostrza głównego (Wenger). Poważną przewagą LM nad Victorinoxem jest możliwość blokowania wszystkich narzędzi, czego nie znajdujemy w CTL.
Kombinerki w LM to właściwie cloue całego narzędzia. Są wystarczająco duże do działań z użyciem nawet dość sporej siły, jak cięcie grubego drutu, czy odkręcanie zapieczonych śrub. Tylko gdzie takie znaleźć na promie kosmicznym… Dużym plusem kombinerek Wave’a w nieważkości może być coś, co wiele osób krytykuje w warunkach ziemskich- konieczność ich manualnego otwierania (brak sprężyny)- więc zaciśnięte na, na przykład, malutkiej śrubce same jej nie puszczą, nie pozwoli na to tarcie. W Cybertool’u znacznie delikatniejsze kombinerki, właściwie szczypczyki, utrzymywane są w pozycji otwartej przez sprężynę, co zwiększa wprawdzie precyzję działania tak małym narzędziem, jednak nie pozawala na zablokowanie czegokolwiek w szczękach, aby uwolnić ręce. Cięcie cieniutkich drucików jest również możliwe kombinerkami Victoriniox’a, jednak ta funkcja jest możliwa do zastosowania raczej tylko w symbolicznym wymiarze.


Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave


Oba narzędzia posiadają nożyczki, znacznie większe i wygodniejsze w użyciu w Cybertoolu. Plusem nożyczek w LM jest ich system otwierania z wykorzystaniem sprężyny głównej narzędzia i solidnej dźwigni, podczas, gdy blaszkowa sprężynka Victorinox’a nigdy nie budziła ani mojego zaufania, ani entuzjazmu.
Oba multinarzędzia posiadają otwieracz do konserw, przy czym LM ma otwieracz znacznie efektywniejszy, pełniący jednocześnie funkcję otwieracza do butelek (można zaryzykować twierdzenie, że obie te funkcje są niepotrzebne w przestrzeni kosmicznej). CTL posiada dwa osobne otwieracze, zaopatrzone standardowo na końcu w płaskie śrubokręty oraz wycięcie służące do ściągania izolacji z przewodów (przyznam, że nie wiem jak to działa).
Z narzędzi nieprzydatnych, z praktycznego punktu widzenia w przestrzeni kosmicznej CTL posiada hak uniwersalny (chyba tylko ze względu na nazwę umieszczony w narzędziu w Kosmos) oraz korkociąg, którego jedynym sensownym zastosowaniem jest przechowywanie mikrośrubokrętu.
Powoli przyszła pora na ujawnienie głównej różnicy w filozofiach obu narzędzi, przejawiającej się w liczbie i jakości zastosowanych śrubokrętów. W LM bity (wersja New Wave) są raczej krótkie i płaskie w przekroju, mocowane w gnieździe sprężyną płaską. Standardowo otrzymujemy jeden śrubokręt płaski, jeden krzyżowy i podobnie sytuacja wygląda w mikrośrubokręcie, umieszczonym w kolejnym gnieździe bitów. Dodatkowo LM New Wave posiada jeden, krótki, blokowany śrubokręt płaski. Konfiguracja przyznam typowo mechaniczno- garażowa, o bardzo niewielkiej przydatności do pracy w ciasnych lokalizacjach, z głęboko umiejscowionymi śrubami, o trudnym dojściu. Możliwość dokupienia zestawu bitów, a nawet adaptera nasadkowego nie niweluje tego poważnego braku, wynikającego wprost z założeń konstrukcyjnych.


Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave

Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave


Victorinox Cybertool Light to prawdziwy Dawid, któremu żaden zakręcony Goliat nie da rady. Bardzo długie, wąskie ramię śrubokrętu pozwala na mocowania różnorodnych bitów, zabezpieczonych blokadą kulkową, od śrubokrętów płaskich po torxy. Co więcej, bity są umieszczone w zasobniku zamykanym pod ramieniem śrubokręta. Duży plus za poręczność i ergonomię. Samo gniazdo ramienia pełni dwojaką funkcję- jego sześciokątny przekrój pozwala na odkręcanie nakrętek o przekroju najczęściej stosowanym w mocowaniu poszczególnych elementów komputera. Ramię śrubokręta blokowane jest dwoma sprężynami typu slip-joint w pozycji 180° i 90°. Szkoda, że producent nie zadbał o lepszą blokadę, choć trzeba przyznać, że do zastosowań, do jakich scyzoryk jest przeznaczony, slip-joint wystarczy w zupełności.


Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave


Najciekawsze są jednak dodatki, powiedzmy „gratisy” umieszczone w obu narzędziach przez producenta, niejako przy okazji. W LM znajdziemy, więc, składane kółeczko na linewkę i miarki - centymetrową i calową i... koniec.
Cybertool Light oferuje kilka niezwykle przydatnych elementów takich jak:
- lupa;
- długopis ciśnieniowy (będący też kołeczkiem do obsługi mikro- włączników);
- penseta;
- wykałaczka;
- szpilka ze stali nierdzewnej;
- mikrośrubokręt płaski;
i wreszcie:
- latarka diodowa;


Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave

Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave


Można by powiedzieć, że ten ostatni element to jedynie gadżet, znany z noży bazarowego pochodzenia, szczególnie, że jej światło nie jest szczególnie mocne, ani dobrze skupione. Ma jednak tą wielką przewagę nad każdą inną latarką, nawet czołówką, że może świecić dokładnie tam, gdzie właśnie pracuje się głównym śrubokrętem bitowym. Niestety, mimo, że latarka również jest osadzona ruchomo na osi scyzoryka oświetla pole pracy tylko, gdy śrubokręt jest rozłożony w pozycji roboczej pod kątem 180°. Posiada dwa tryby świecenia- ciągły i push-to-light. Latarka ma możliwość wymiany baterii (guzikowe), a wszyscy wiemy, że żywotność diod LED dąży do nieskończoności. Z początku wydało mi się to gadżetem, jednak po 2 tygodniach noszenia Cybertool Light na co dzień, muszę przyznać, że używam jej częściej niż ostrza głównego.


Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave

Victorinox Cybertool Light vs. Leatherman New Wave


Podsumowanie.

Oba narzędzia to konstrukcje przemyślane i dopracowane, zarówno pod kątem mechanicznym, inżynieryjnym jak i koncepcyjnym. Na pytanie, które z nich jest bardziej przydatne na pokładzie promu kosmicznego jednej strony odpowiedzi udzieliła NASA, wprowadzając Cybertool Light na wyposażenie misji, z drugiej strony sami astronauci zabierając LM Wave (swoją drogą ciekawe czy wówczas nie mają ze sobą przydziałowego Vicka).
Kolejne pytanie, które nasuwa się samo - czy któreś z tych narzędzi może być w kosmosie rzeczywiście przydatne na co dzień, ma swoją odpowiedź ukrytą głęboko w psychice każdego człowieka. W odległej zimnej pustce trzeba móc znaleźć odskocznię, odwołanie do czegoś ziemskiego, swojskiego, czegoś, co z jednej strony przywołuje wspomnienia piwa z kolegami, czy butelki wina z żoną (stąd pozostawione otwieracze), ale z drugiej daje poczucie bezpieczeństwa, że wiele jeszcze można zrobić, mając w zanadrzu wünderwaffe wprost ze Szwajcarii. Nieprzypadkowy jest też jaskrawy, czerwony kolor okładek, ciepły, stymulujący, taki ziemski. W tej roli, przedmiotu antyfobicznego, Vicek zdaje się wygrywać właśnie swoim wyglądem i głęboko zakorzenionym przekonaniem o swojej przydatności. Do ciężkich prac z pewnością lepszy byłby Wave, ale czy taki prace mogą mieć miejsce tam, gdzie nie ma czasu na nic ponadplanowego? Do zaplanowanych prac jest też z całą pewnością odpowiednie narzędzie. Do pracy z komputerami, elektroniką i mechaniką precyzyjną Victorniox Cybertool Light będzie moim zdaniem nadawał się znacznie lepiej.
Czytelników, którzy dobrnęli aż tutaj zapraszam do dyskusji.

Posted in Recenzje on sty 29, 2009