Lotar Kukri

Dawno, dawno temu przed "Wielka Burzą" był sobie Lotar (Lotar jest i teraz ale ewoluował w wyższą formę twórczości). Lotar ów wziął był i pokazał w jego ciągłym cyklu eksperymentów nożowych kukrasa. A jakże zacny był to kukras. Duży z mocno złamanym szlifem i charakterystycznym lotarowym wykończeniem. Złośliwi powiedzą niewykończeniem, ale oni się nie znają i w ogóle. W żelastwie jak w większości prac Lotara zakochałem się od razu i bez pamięci i zacząłem molestować Lotara coby mi kukrasa sprezentował. Całość projektu według słów samego Lotara była, podejściem do wykonania dużego noża użytkowego . A co z tego wyszło? Zaraz się przekonamy.

Lotar Kukri


Ripper vs Lotar pierwsze starcie.

Przyszła kopyrta wielka, biała.. Pierwsze nasze spotkanie złe było. Zbyt gorączkowym będąc koperte rozerwałem, a żelazo mściwe na nogę spadło mi. Zeźlon okrutnie, za sztabę schwyciwszy, o złościm zapomniał , a anielską równowagę, w stali kawałku zaklętą, poczuł. Ni na dziób ni na rękojeść, za ciężki nie był tak środek wytrafiając że żelaza kawał solidny niczym trzcinka w powietrzu śmiga, a uderzając siłę potworną zadaje.
A potwora w ręku juz go wyśmigawszy obejrzeć zapragnąłem. Całość glutem oblana, zieloność przedziwna z niego przebija. Szlif wypukły nieznacznie, na zero grind wykończony. Jednak że tu i ówdzie kanciastość niezamierzone przebija. Rękojeść no cóż, twór ten milczeniem pomińmy bo, jako prototyp ze stalą ciekawszy był, niżli końcowa wersja . Z twórca się skontaktowawszy, na dopracowanie błogosławieństwo uzyskałem, i takoż do roboty się wziąłem.


Lotar Kukri


Starcie drugie - bierzemy się do roboty.

Porąbałem sobie trochę i pobawiłem się kukrasem. Pierwsze wnioski: trza poprawić KT, sznurowadło, było no nie bardzo, a tu i ówdzie kanciastości, nie dawały mi spokoju. Nóż w imadło pilnik w rękę i jadziem.
KT pogrubiłem i to znacznie. Powodem było to że przy tak malutkim kącie większe uderzenie sprawiało że krawędź sypała się jak zęby na ringu. Po poprawce na jakieś 70-80 stopni jest dobrze. Dorobiłem małe nacięcie na początku szlifu coby łatwiej ostrzyć. Przed szlifem był kawał niewykorzystanego metalu, a że palec instynktownie się tam układał. No to robimy choila. 5 minut na szlifierce, dokończenie pilnikiem i mamy choila. tu i ówdzie poprawiłem kanciastości rękojeści. No i na koniec sama rękojeść którą zrobiłem z dwóch parcianych pasków. Całość zajęła mi godzinę, uwagi przekazałem do Lotara co możecie zauważyć w jego kolejnych nożach.
Jeszcze słówko o stali. Bliżej nieokreslona nierdzewka miała na sobie po hartowaniu jakąś przedziwnie twardą warstwę, która nie do ruszenia byla kamykami dopiero pilnik miał szansę to ruszyć, a najchętniej wziąłbym szlifierkę ale bałem sie zepsować noż.


Lotar Kukri

Lotar Kukri


No dobra ale jak to działa?

A działa bardzo dobrze. Na pierwszy ogień to co takim kukrasem robimy najczęściej czyli... żarełko. No nie dobra bez jajec, ten nóż zbyt wiele nie ma wspólnego z robieniem jedzenia. Ale jakby trza było coś upolować...
Gałązka 2 cm - ciach. 4 cm - ciach. 5cm - ciach. Przy siedmiu centymetrach trza było walnąć dwa razy. Przerąbanie naprawdę dużego konara zajęło tak z 40 minut. Dla porównania obok ten sam konar rąbał kolega przy użyciu siekierki 2,5 kg. Zajęło mu to dokładnie 28 minut. Faktem jest ze kukras był solidnie stępiony, ale rąbał dalej. Siekierka siłą rzeczy mniej.
12 minut kosztem 2kg wagi. Twój wybór.
Podbnie sprawia się kukras jak młotek gwożdzie wbijałem nim spore nawet tak bokiem jak grzbietem. Dał radę nawet nie jęknął. Fakt przyznaję trwało to troszkę dłużej niz młotkiem, bądz ukochanym przez niektrych obuszkiem siekiery, ale poszło stosunkowo szybko.
Dalej trza mi było okorować sporego badyla. Szeroka klinga i podwójny szlif sprawia że całość daje się schwycić jak rasowy strug i bez problemu, w ten właśnie sposób się nim pracuje. Spróbujcie to zrobić równie komfortowo siekierką. ;]
Łupanie co tu dużo mówić większe pieńki szły za pomocą pobijaka, mniejsze szczapy jeno skakały na boki. Co ciekawe przy łupaniu wyszła jeszcze jedna ciekawa właściwość mianowicie nóż ewidentnie wygina się na boki i sprężynuje. Stal jest bardzo elastyczna, na tyle że naprawdę nie ma strachu że coś moze pęknąć.
co ja tam jeszcze ciekawego... aaa puszki otwierałem ale to żaden wyczyn dla takiego potwora.
Cegła nie robi na nim większego wrażenia podobnie jak i beton i przebijanie stalowych blach. Oczywiście po takich zabawach nóż jest stępiony może jakoś nie tragicznie, ale jednak. Ostrzy sie bardzo szybko, troszkę wolniej jak węglówka ale szybciej niż niejedna nierdzewka.
Przy rzucaniu lata świetnie, jak juz wcześniej wspominałem jest świetnie wyważony i to jest najjaśniejsza strona tego noża.
Aha, zdarza mu się zardzewieć raczej powierzchniowo, ścieramy paluchem i nie ma większego śladu. No właśnie paluchem - rzecz przedziwna bo w satynowane miejsca mogą robić za materiał dowodowy przeciwko każdemu kto dotykał nóż. Normalnie odciski rdzewieją i zachowują odcisk palca z detalami. Tak jakby ktoś zanurzył palucha w rudej farbie i odbił na klindze. Jak wyżej wystarczy mocniej potrzeć i znika, ale sama właściwość jest przedziwna.
Drugie słówko o stali. Mam przedziwne dejavu ze taką stal już widziałem. Coś na kształt AUS8 od CRKT. Stal przedziwna w zachowaniu bo teoretycznie miękka i słaba ale jednocześnie stosunkowo długo trzymająca ostrość i wytrzymała na obciążenia.

Podsumowanie.

Kawał solidnego narzędzia, ze specyficznym klimatem wykonania (ten nóż jest zielony !! Jak on to zrobił???),
który można kochać, można nienawidzić ale nie można odmówić Lotarowi własnego stylu i nietuzinkowych pomysłów.
Prawdziwe piękno tego noża objawia sie w tym że on autentycznie wygląda jakby był wyciągnięty z Zony albo gdzieś z nuklearnych pustkowi i wygląd jest tak autentyczny że nie powstydził by się tego kukrasa szalony Max, Vault Dweller ani Strelok.Oczywiście widać na pierwszy rzut oka, w całości jedyny i niepowtarzalny styl Lotara który łączy wszystkie jego prace.
Całość jest wykonana dobrze, szlify proste, pewna potknięcia zlikwidowane w parę minut.
Tu muszę zaznaczyć iż Lotar uprzedzał mnie że całość to eksperyment i jest jaka jest, więc jest to kronikarski obowiązek a nie narzekanie.
Proszę państwa Lotarowi udalo się połączyć artystyczny wygląd noża z naprawde dobrymi właściwościami uzytkowymi, a nawet rzekłbym że stworzył konia roboczego który nawet nie tyle nie jest”uwalany gównem po szyję”, co nadaję się na wystawę koni rasowych. I czystej krwi. Mało komu udaję się taka sztuka.
Lotar się rozwija i jako taki dąży w kierunku który bardzo mi się podoba coraz efektywneij łącząć artyzm z utylitarnością.


Lotar Kukri


Plusy i minusy.

+ świetne wyważenie
+ duża wytrzymałość
+ niezła ergonomia (po drobnych poprawkach)
+ WYGLĄD i KLIMAT (przez duże W i jeszcze większe K)

-stal i jej obróbka mogły by być troszkę lepsze.
PS. Jako mały bonusik porównanie do najsławniejszego kukrasa na forum.

Cudzołożnica VS Lotar Kukras

Oba noże wykonane są z nierdzewki. Teoretycznie podobne w kształcie i zastosowaniach, technicznie to dwa różne noże. Cudzołożnik wyważony jest na dziób, lepiej sprawdzi się w rąbaniu. Niski szlif ogranicza jednak zastosowania inne niż twarde rąbanie. U Lotara jest inaczej. Nóż jak już pisałem wyważony jest bardziej neutralnie, co może delikatnie osłabia właściwości rąbiące ale za złamany szlif tworzy większy kąt uderzenia. Dalej tez wygrywa Lotar przez o wiele wyższy szlif i cieńszy przekrój przy ścinaniu trzciny - co robiłem już po napisani głównej recenzji - daje mu przewagę w czynnościach bardziej tnących niż rąbiących. To w czym Lotarowy kukras przegrywa to ergonomia rękojeści. Nie żeby była zła, ale trudno wygrać z wielką gumową lejkowatą rękojeścią, która daje naprawdę świetny chwyt. Jajowaty Lotar jest tutaj do tyłu, ale nie jest to przewaga dyskredytująca go w moich oczach. Tyle.
Zapraszamy do dyskusji na forum.

Posted in Recenzje on cze 21, 2008