Kershaw Chive 1600SS

Uwielbiam prace Kena Onion’a. Wypracował sobie styl, rozpoznawany przez większość nożomaniaków, a jednocześnie nie zamknął się w obrębie grajdoła, który sam sobie wymyślił. Który byłby siłą napędzającą najpierw, a ciepłymi kapciami później. Co ciekawe, i stosunkowo rzadkie, Onion zdaję się być również dosyć sprawnym „sprzedawcą” swojej idei tworzenia noży. Jego współpracę z firmą Kershaw uważam za jedno z najbardziej udanych połączeń świata knifeartu ze sferą tak przyziemną jak prowadzenie działalności gospodarczej polegającej na seryjnym wytwarzaniu i sprzedaży noży czysto produkcyjnych.

Skupmy się jednak na bohaterze naszego opowiadania.

Chives (Allium schoenoprasum L.) are the smallest species of the onion family (…).
Wikipedia, the free encylopedia
Przed chcącym kupić Chive’a trudny wybór: cała gama modeli, odmian i konfiguracji. Od metro seksualnych taktycznych mutacji (full Black) po najzwyklej gejowskie wersje rainbow.


Kershaw Chive 1600SS


Chive to zdaje się najmniejszy folder w ofercie Kershaw’a. Niecałe 5cm klingi i nieco ponad 7cm długości zamkniętego. Otwarty mieści się na ostrzu mojego opinela 12stki. 2mm głowni zaraz przy rękojeści zwęża się sukcesywnie aż do ostrego jak szpilka czubka, który z racji swojej budowy nie jest zbyt mocny. Wklęsły szlif sięgający 2/3 wysokości ostrza też nie sprzyja jego wytrzymałości. Jego geometria jest jednak zaletą. Nóż służy do precyzyjnej pracy, i nikt przy zdrowych zmysłach czołgów nim otwierał nie będzie. Recurwa i wąska krawędź tnąca zapewniają piękne rżnięcie Reszta danych w Gogolu.
Mnie trafiła się wersja „błysk metalu”. W nomenklaturze producenta to Chive – 1600SS, z rękojeścią i klingą polerowanymi na połysk. Sama w sobie jest czarowna, ale tylko do pierwszego dotyku. Palce zostawiają na gładkiej powierzchni odciski linii papilarnych,
Kupiłem tego szkraba na prezent dla Mojej Pani. Przynajmniej taka była oficjalna wersja. Po cichu miałem nadzieję, że zostanie on u mnie No i Moja Pani mnie nie zawiodła: mimo prośby, groźby i dzikiego seksu na orance, który jej zafundowałem, nie chciała dziabąga przygarnąć. Łatechel. Ponosiłem, poużywałem i pokochałem. Wiem, że to śpiewka facetów z mikroklejnotami, ale małe jest piękne i nie rozmiar a poręczność są tak naprawdę w cenie
Pani Jadziu, proszę o filmik…




Sorki za ten głupi rechot, który wydałem w pewnym momencie.
Speedsafe tego ostrza tak na mnie działa
Aha, no bo przeca ten nożyk ma wspomaganie otwarcia. Po moim SOGu Flash 2 przepadam za tego typu wynalazkami. Nóż otwiera się płynnie. Nie rozkręcałem swojego, ale między ostrzem a linerami są chyba jakieś podkładki ślizgowe. Ostrze Chive’a wyskakuje aż miło. Do jego odpalania służy w sumie tylko fliper. Kołkiem od biedy też można, niemniej w stanie zamkniętym jest zbyt blisko rękojeści i uruchamianie mechanizmu przy jego użyciu jest po prostu kłopotliwe. Powierzono mu funkcję stop-pinu. Otwarta klinga opiera się nim na rękojeści, dzięki czemu nie skraca ona i tak małego ostrza. Klingę przed otwarciem można zabezpieczyć suwakiem znajdującym się w tylnej części rękojeści i nawet stosowałem to zabezpieczenie przez kilka pierwszych dni. Później zrezygnowałem, bo było to trochę upierdliwe. Nosząc nóż w tylnej prawej kieszeni spodni przy jej prawej krawędzi ostrze samoczynnie blokuje się przed otwarciem o jej skraj. Nie zdarzyło mi się też, żeby klinga odpaliła sama, nawet kiedy nosiłem kosę luzem w kieszeni.
Rzeczą, za którą go pokochałem jest jego forma. Fantastyczny projekt Oniona przekuty w kawałek metalu. Nie bez znaczenia są użyte w nim materiały. Nóż jest cały ze stali. No może tylko ciulik blokady otwarcia i spacer na grzbiecie rękojeści są sfabrykowane z jakiegoś tworzywa. W epoce silikonowych cycków, kawy bez kofeiny i piwa bezalkoholowego, taki czysto metaliczny przedmiocik jest prawdziwym odpoczynkiem dla zmysłów.


Kershaw Chive 1600SS

Kershaw Chive 1600SS

Kershaw Chive 1600SS

Kershaw Chive 1600SS


Gołe polerowane okładziny z nierdzewnej 410tki mają jednak swoje walety. Oprócz właściwości wspomnianej wcześniej, może przeszkadzać brak jakichkolwiek karbowań jej powierzchni, a co za tym idzie słaba „klejność” do dłoni. Ja jednak nie zanotowałem jakichś znacznych problemów w tej materii. Bardzo pomaga ergonomia noża.


Kershaw Chive 1600SS

Kershaw Chive 1600SS

Kershaw Chive 1600SS

Kershaw Chive 1600SS

Kershaw Chive 1600SS


Klips estetyczny, z grubej blachy, dobrze trzyma. Montowany jest tylko w jednej pozycji tip-down. Bardziej przeszkadza mi jednak sposób jego mocowania. Trzymają go dwie śruby, a nóż wystaje ponad centymetr z kieszeni. Daleko mu do dyskrecji Piki albo Flasha.


Kershaw Chive 1600SS


Bardzo spodobała mi się blokada. Może w takim malcu to overkill ale to prawdziwy framelock i to słusznej grubości, dorównujący grubości klingi. W moim egzemplarzu listek blokady zachodził do 1/3 szerokości klingi i wyglądało na to, że jeszcze długo posłuży.


Kershaw Chive 1600SS


Dosyć oglądania. Czas używania.

Nie wiem, czy już wspominałem: nożyk jest mały. Naprawdę mikry i podczas pracy potrafi zniknąć w ręku. I nie mówię tego w czystej przenośni. Zdarzyło mi się, że nożyk podczas poprawiania kawałka skóry którą ciąłem jakoś dziwnie się przesunął i „zginął”, a później boleśnie ugryzł. Trudno mi to opisać, ale mogę to chyba zrzucić na karb małego doświadczenia w operowaniu takimi malcami.
Niemniej, co ciekawe, w tym trzypalcowcu upchnięto kupę ergonomii. Oczywiście z racji wielkości nie można zbytnio wydziwiać z różnymi chwytami, ale oferuje naprawdę dużo. Ostrze służy TYLKO do cięcia. Kujnąć też można, ale płytko Chwyt z kciukiem opartym na karbowanej rampie ostrza doskonale sprawdza się przy wszelakim struganiu (ołówki w biurze – aż czasem szukałem okazji). Kładąc palec wskazujący na grzbiecie klingi mamy możliwość doskonałego prowadzenia podczas operacji wymagających precyzji.
Wąska krawędź tnąca, ostry czubek i wklęsły szlif robią z tego ostrza prawdziwy skalpel. Umożliwiało mi ono wykrawanie w skórze całkiem zgrabnych rzemyków oraz dosyć wymyślnych zawijasów.
Branie tego noża do kuchni raczej mija się z celem. Najwyżej może posłużyć jako nożyk do dekorowania. Rzodkiewka tak, ale najmniejsza kajzerka to już ponad połowa długości otwartego noża. Sporadyczne otwieranie kopert czy paczek? Oczywiście, ale przy dłuższych zabawach z tekturą stal dostanie w dupę. W końcu to tylko 420HC. Nierdzewna i bezobsługowa, ale jednak niezbyt wysokich lotów stal.
Co ciekawe, przy lżejszych pracach, do których ten nóż wydaje się być zaprojektowany czyli: koperty, taśma na paczkach, struganie ołówków, przycinanie kwiatków w biurze, obcinanie wystających nitek, plastrowanie cytryny, itd., itp., nóż trzyma ostrość roboczą dosyć długo. Należy po prostu używać go z głową. Po pracy nóż z racji konstrukcji stosunkowo łatwo wyczyścić. A z powodu zastosowanych materiałów nie wymaga zbytniej estymy w obsłudze, po prostu nie zardzewieje zbyt szybko. Po wysuszeniu wystarczą dwie krople jakiegoś lubrykantu pomiędzy ostrze a linersy i nożyk śmiga dalej. Jeśli potrzebny jest większy przegląd, to wszystkie sześć śrubek odkręcimy jednym śrubokrętem torx rozmiar 6.
Pozostaje tutaj jeszcze wspomnieć o postrzeganiu. Chive przyciąga uwagę panienek niczym słodki szczeniaczek wiszący u waszej smyczy. Nawet te nienożowe chętnie biorą go do ręki i potrafi to być naprawdę uciążliwe, szczególnie gdy nie chcą ci później zabawki zwrócić.
Kershaw Chive 1600SS.
W jakiej roli go widzę? To podręczny, zawsze gotowy biurowy pomocnik. Taki mały męski (i niemęski) biżut.
Ostatecznie nożyk pójdzie niestety do ludzi. Nie dla tego, że go nie lubię. Wprost przeciwnie. Pozytywna odczucia które po nim pozostały, zachęciły mnie do szybszej wymiany mojej MiniPiki na coś innego, firmowanego przez duet Onion/Kershaw. Szykuje się sałatka z pora i S30V, przyprawiona szczyptą G10
No i na ostatek Kershaw Chive i reszta mojego zbyt małego stadka


Kershaw Chive 1600SS


Zapraszamy do dyskusji na forum

Posted in Recenzje on gru 18, 2008