Przekazanie noża odbyło się niczym przekazanie szpiegowskiej przesyłki. Zaufany, nieznany mi wcześniej, łącznik przekazał nóż w wyznaczonym miejscu i porze. Umówiony sygnał na telefon, dyskretne przekazanie z rąk do rąk bez zbędnych rozmów. Wszak bezpieczeństwo przesyłki i powodzenie akcji jest najważniejsze ;)
Skryty za rogiem z dala od niepowołanych spojrzeń rozwinąłem paczkę z reklamówki i ku memu zdziwieniu ukazało się czarne, kartonowe pudełko z nadrukowanym klasycznym KaBarem.. Kurtka na wacie! O co chodzi? – pomyślałem. Otwieram pudełko.. Uff! Jednak to Bull Dozier.. większość pudełek od noży, z którymi się spotkałem miały albo tylko logo firmy i naklejkę z boku jaki jest nóż w pudełku lub było nadrukowane zdjęcie konkretnego noża. Trochę dziwna strategia marketingowa by promować wyłącznie swój flagowy produkt, lecz cóż, nie mi tu sądzić. Powróćmy do noża. W pudełku znajdowała się pochwa i osobno nóż z ostrzem zabezpieczonym kartonowa nakładką. Ostrze było zabezpieczone przed rdzą, czymś co w konsystencji przypominało lekko rozpuszczoną wazelinę. Co ciekawe zabezpieczona była tylko krawędź tnąca. Wydaje się to dość sensowne ponieważ pozostała część noża zabezpieczona jest czarną powłoką, choć spotkałem inne noże z powłoką zabezpieczone na całości.
Dalsze oględziny noża przebiegły już w zaciszu domowym. Pierwsze wrażenie po wzięciu Bull’a do ręki to jakby się trzymało rozklepanego stalowego śledzia do wojskowej „dychy”. Duży, ciężki, niegramotny a jak rzucisz to nie ważne którą stroną uderzy i tak krzywda będzie. Za to naleśniki i podpłomyki będzie się przewracać wyśmienicie.
Na sam przód jednak słów kilka a propos danych technicznych. Nóż wykonany jest ze stali AUS 8A, pokrytej czarną powłoką. Konstrukcja to full tang. Rękojeść wykonana jest z Zytelu ze wstawkami z Kratonu poprawiającymi pewność chwytu. Skręcana jest w sumie na 8 śrub (torx no 6). Jak nie przepadam za profilowanymi rękojeściami ta bardzo wygodnie leży w dłoni w różnorodnych uchwytach. Trafnym zatem pomysłem było zastosowanie wstawek z Kratonu.
Pochwa wykonana jest z twardego tworzywa GFN-PA66 z corduro-podobnym uchwytem mocującym do paska. Pochwa dostosowana jest zarówno dla lewo jak i praworęcznych osób – wystarczy przełożyć uchwyt mocujący. Można też całkowicie zdemontować uchwyt mocujący i przytroczyć pochwę za pomocą troków do oporządzenia. Długość całkowita noża wynosi ok. 30 cm (po stracie czubka), długość ostrza wynosi ok. 15 cm (po stracie czubka), waga noża z pochwą to 523 g, waga noża bez pochwy to 394 g
Długo nie czekając od razu poszedłem do ogrodu gdzie leżała sterta gałęzi i pniaczków po niedawno ściętym orzechu. Przyznam że nie wiem co mnie skusiło by pierwsze co to przetestować wytrzymałość czubka. Pierwsze wbicie, lewo, prawo, lewo, prawo – wyskoczył. Drugie wbicie, prawo, lewo, prawo, lewo – wyskoczył. Trzecie wbicie, prawo i.. PYK! czubek pozostał w pieńku a nóż w rece.. zatem szlag trafił ładne zdjęcia i testy z kłuciem.. Nauczka na przyszłość by testy wytrzymałościowe pozostawiać jak zawsze na koniec.
W kolejności przyszło rąbanie 2-4 cm gałęzi. Tu KaBar sprawdza się wyśmienicie a jego masa robi swoje. Całkiem przyzwoicie i szybko można również zaostrzyć koniec gałęzi. Gorzej, a w zasadzie tragicznie, wypadło batonowanie. Cienka krawędź grzbietu powodowała iż bardziej niszczyło się polano którym batonowałem niż pieniek, który chciałem przepołowić. Po jakiś 2 -3 próbach zaniechałem zabawy. Więcej się człowiek namacha niż uzyska wymierny efekt. Bez problemu za to przygotowałem drobne kawałki drewna pod rozpałkę ogniska. Swobodnie można także okorować gałąź chwytając nóż jak ośnik oburęcznie. Niestety po tych działaniach doznał kilku wyszczerbień na krawędzi tnącej. Znikną one po ostrzeniu, jednak pozostawiają pewien niesmak. Przez to też nie zdecydowałem się na próbę z przecinaniem gwoździ. Powłoka nie uszkodziła się, ani nie zarysowała aczkolwiek tu i ówdzie zmatowiała. Pomimo to zachował przyzwoitą ostrość. Włosów wprawdzie nie golił ale ciął papier bez większych problemów, czasem zahaczając się na wspomnianych wyszczerbieniach. Ostrość roboczą utrzymał po przecięciu około 10 kartek A3 i kartonu A4 na paski. Wynik ten można uznać za zadowalający. Próbowałem też wbijać nim zaostrzone paliki w ziemię. Brak większej płaskiej powierzchni i w tym przypadku wyklucza użycie KaBara. Paliki zostały wbite, jednakże trzeba było wykonać to z dużą dozą ostrożności ponieważ nóż często ześlizgiwał się stwarzając ryzyko poranienia się.
Lekko zniechęcony udałem się do kuchni z myślą, iż może tu pokaże co potrafi. Akurat trafiło się mięso do porcjowania przed zmieleniem. Mięso na deskę, KaBar w dłoń.. ciaaach i nie docisnąłem do końca jak nóż zatrzymał się na jelcu. Może za to szatkowanie szczypiorku i szpinaku? Znów to samo. Cóż.. nóż szefa kuchni to nie jest. Obieranie ziemniaków i oskrobanie marchewki poszło również jako tako. Chleb i bułki tnie całkiem całkiem, posmarować też posmaruje ale znam kilka innych noży którymi zrobiłoby się to znacznie wygodniej i sprawniej.. gabaryty jednak robią swoje.
Nóż wygodnie nosi się na pasku, nie obija się zbytnio. Jednakże sugerowałbym użycie jak najszerszego paska. Nie podoba mi się wykonanie zapięcia podtrzymującego rękojeść. Można by zrobić je ciut lepiej. Pochwa nie jest też zbyt dobrze spasowana. Wystarczy lekkie potrzaśnięcie i nóż wypada.
Szczerze mówiąc pisałem tą recenzję dość długo i pisałem ją z myślą, iż opiszę ten nóż dość szeroko i dokładnie. Jednakże nie potrafię zbyt wiele o nim napisać ani tym bardziej przekonać się do niego. Być może ta niechęć powoduje trudność w opisie. Nóż ten dla mnie jest dość nijaki, ani to nie jest typowy wół roboczy, ani kuchenno-biwakowiec, a już na pewno nie nóż myśliwski. Przyznam, że jak inne projekty Boba Doziera są wyśmienite, a miałem okazję używać Wyszowy Master Skinner i znany powszechnie folder Hunter, tak tego projektu nie jestem w stanie ocenić pozytywnie. W sensie funkcjonalnym rzecz jasna, pod kątem wizualnym czy jakości wykonania nie mam nic do zarzucenia. Wprost przeciwnie, wykonany jest bardzo solidnie, bez jakichkolwiek niedoróbek, a i prezentuje się bardzo okazale. Niemniej jednak i mistrzom zdarzają się wpadki i nieudane projekty.. szkoda tylko że są wdrażane do produkcji. Stąd też Bull Dozier oceniłbym na słabą trójkę z plusem. Trójka przede wszystkim za słaby czubek i niedopracowany projekt. Plus za wygodną rękojeść i użyte materiały do jej wykonania.
Na zakończenie pewna ciekawostka. We wszelkich materiałach reklamowych i zdjęciach w sieci na które trafiłem wszędzie testowany model ma zaostrzone fałszywe ostrze. Egzemplarz testowany nie miał ostrej fałszywki. Co by to miało znaczyć i z czego wynikać? Skąd ta różnica?
Zapraszamy do dyskusji na forum.
Posted in Recenzje on lip 15, 2008