Helle Eggen 75 Design by Gunnar Lothe
To był mój pierwszy skandynaw, kupiony na jesiennym zlocie od Togo. Podobały mi się jeszcze Fjellkniven i Brakar ale ten pierwszy miał IMO gorsze proporcje a drugi niewygodną, zbyt szczupłą rękojeść. Nóż kupiłem z upustem z uwagi na zlot jak i pewien defekt a mianowicie spłaszczony czubek. Ten problem został szybko na zlocie skorygowany dzięki pomocy Wojtka znanego także jako Ciulkwens, który za pomocą swojej magicznej maszynki w kilkadziesiąt sekund przywrócił nóż do stanu świetności.długość całkowita 21,5cm
długość głowni 10,5cm
długość rękojeści 11cm
twardość 58-59HRC rdzenia
Noż zapakowany w kartonową tubę, w środku obok noża w skórzanej pochewce płócienna (lniana?) chusta do przecierania głowni.
Ostrość fabryczna, sprawdzona jeszcze przed interwencją Wojtka była wręcz porażająca. Miałem/mam sporo różnego rodzaju żelastwa ale nic nigdy nie było tak ostre jak Eggen. Przez kartkę papieru głownia wręcz płynęła, golenie? Odniosłem wrażenie, że włosy same odpadały na widok noża.
Głownia wykonana z trójwarstwowego laminatu z nierdzewki o profilu drop point. Warstwy zewnętrzne są ze stali chromo-niklowej 18/8 natomiast rdzeń za Eugene „59 HRC, ze stali, specjalnie zamówionej w Norweskim Instytucie Metalurgicznym. Skład: C 0.67 Cr 13.0 Si 0.70 Mo 0.52 Mn 0.44 Ni 0.28 P 0.19 S 0.002”
Szlif niski częściowy płaski ok 7mm wyprowadzony na zero.
Rękojeść z mazerowanej brzozy z zaznaczonym wyraźnie jelcem. Nie jest zbyt długa ale bardzo wygodna. Przez dość znaczną grubość można nóż bardzo pewnie chwycić. Mały jelec dodatkowo podnosi komfort pracy zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Pochwa skórzana, ładna, uszyta bardzo staranie z plastikową wkładką okrywającą głownie. Nóż siedzi w niej pewnie zanurzony do połowy rękojeści. Dzięki szerokiej szlufce można troczyć go zarówno do szerokich jak i wąskich pasów. Przy czym o ile w szerokich dobycie noża jest jednym płynnym ruchem to przy wąskich paskach nieco drażni luz na szlufce i związane z nim poderwanie całej pochwy na kilka cm przy próbach wyciągnięcia.
Niestety po pewnym czasie wyszły braki noża. Kupując nie zauważyłem, że głownia i rękojeść nie stanowią linii prostej, mimo, że to nie przeszkadza to trochę drażni. Patrząc z góry wydaje się, że wygięta jest dopiero głownia tuż przy wyjściu z rękojeści ponieważ tang od wejścia do zaklepanego nita na końcu jest symetrycznie ułożony w chwycie.
Większym problemem jest osadzenie klingi w rękojeści a raczej jego spasowanie. Na to też nie zwróciłem uwagi w gorączce zakupów a dopiero po uważnych oględzinach dnia następnego.
Pomiędzy rękojeścią a tangiem jest szczelina 0,5-1mm, niby niewiele ale obawiałem się czy nie dostanie się tam woda czy innego rodzaju brud. Może to doprowadzić czy to do spęcznienia i w konsekwencji uszkodzenia rękojeści czy to po dostaniu się brudu do niemożności jego usunięcia.
Nie chcę nawet myśleć co by było gdyby dostała się tam krew przy sprawianiu zwierzyny.
Jako, że jestem w gorącej wodzie kąpany i chciałem natychmiast wadę zniwelować napakowałem tam .... sylikonu sanitarnego. Wiem pomysł może nie najrozsądniejszy ale z dostępnych mi ówczas materiałów najszybszy i najprostszy. Myślałem też o kleju cyjanoakrylowym czyli Kropelce ale obawiałem się czy uda mi się precyzyjnie go wlać do szczeliny a jeśli nie to czy będę w stanie nóż doczyścić.
Kolejnym minusem jest brak otworu na linkę. Co prawda nóż jest mały i rąbanie nie jest jego silną stroną ale z niezbyt grubymi gałęziami da się.
Linka przydała by się także w przypadku „zatłuszczenia” chwytu ponieważ rękojeść jest wtedy naprawdę śliska. Przy samym zmoczeniu wodą można chwycić nóż dość stabilnie a i jelec zabezpiecza przed zsunięciem się palców na głownię ale wytytłanie ręki czy rękojeści w czymś tłustym to już loteria dla palców.
Ostrzenie stanowi pewnego rodzaju wyzwanie. Chcąc utrzymać zero grind nie da się zastosować standardowych ostrzałek z wymuszonym kątem i trzeba to robić „z ręki”.
Testy
Testy kuchenne nóż przeszedł śpiewająco, prawie śpiewająco. Pieczywo, mięso, miękkie owoce i warzywa nie stanowią dla Eggena żadnego wyzwania. Pomimo niskiego szlifu pomidory można pokroić w przeźroczyste wręcz plasterki a porcjowanie surowego mięsa to prawdziwa przyjemność. Minusem jest to, że po natłuszczeniu rękojeść zaczyna się ślizgać w dłoni. Tragedii co prawda nie ma bo jest garda ale coraz bardziej podziwiam skandynawskich myśliwych. Jak oni oprawiają zwierzynę kozikami bez jelca i nie odetną sobie palców? Natomiast przy cięciu twardych warzyw typu marchew, ziemniaki czy cebula nóż płynnie wchodzi do granicy szlifu i zaczyna rozłupywać. Długość a raczej krótkość głowni nieco ogranicza zakres prac kuchennych a dodatkową przeszkodą przy cięciu na desce jest jelec. Nie da się wygodnie ciąć całą długością ostrza a głównie „brzuszkiem”.Do testu na pudłach kartonowych przygotowałem huraoptymistycznie 9 kartonów o wymiarach60*40*17cm z podwójnej tektury i 1kawałek z bardzo zbitej potrójnej. Przed testem nóż został naostrzony na trianglu do stanu golenia w locie. Na filmie widać pierwszy etap nieudolnego cięcia potrójnej. Pociąłem na kawałki fragment mniej więcej 40*30cm i o ile cięcie wzdłuż „fal” było lekkie i przyjemne to w poprzek już nie za bardzo. Eggen wgryzał się na grubość szlifu i klinował. Trzeba było przyłożyć naprawdę sporo siły aby pokonać przejście szlifu w płaz a wtedy już szło znacznie lżej. Takie samo cięcie BM710 było znacznie łatwiejsze choć też trzeba było włożyć trochę wysiłku. Widać tu mocno różnicę w pracy nożami o różnym szlifie bo grubość głowni jest zbliżona. Potem przyszła kolej na cienkie kartony.
Po pocięciu 1 pudła na małe kawałki sprawdziłem na kartce z drukarki i nóż miejscami zaczynał już szarpać, po drugim pudle ledwo ledwo a po kolejnych kilku cięciach nie był już w stanie ciąć papieru. Moim zdaniem trzymanie ostrości ma na poziomie 440A Victorinoxa czy 420HC od Bucka
Miękka stal okładzin laminatu nabawiła się licznych płytkich „klimatycznych” zarysowań.
O ile trochę zawiodłem po szybkim stępieniu to ostrzenie było samą przyjemnością. Po dosłownie (liczyłem) 30 pociągnięciach na stronę na krawędziach brązowych prętów triangla nóż zaczął ciąć papier a po kolejnych 10 zaczął golić.
Głownia Eggena jest nierdzewnym laminatem i naprawdę nie rdzewieje. Oprócz uproszczonych szybkich testów odporności na rdzę, zostawiłem nóż na dobę w wiaderku z wodą aby sprawdzić czy sylikon sanitarny, którym uszczelniłem przestrzeń między tangiem a rękojeścią sprawdzi się i nie przepuści wody do wnętrza rękojeści. Nie przepuścił
Teren
Niska masa i wyważenie na rękojeść powoduje, że do rąbania Eggen nie jest stworzony ale na upartego można. Niestety gładka rękojeść jest stosunkowo śliska i podczas uderzania nóż „pływa” w ręku.
Struganie a zwłaszcza cięcie gałęzi poprzez niski szlif wymaga włożenia sporo siły.
Na koniec symulowane ognisko. Naskrobałem trochę wiórków magnezowych z krzesiwka i .....
nóż nadawał się do ostrzenia od podstaw. Powstały wręcz mikrowyszczerbienia na KT.
Podsumowanie
Mimo, że Helle Eggen wykonany jest ze stali raczej niskich lotów, ma niski szlif, problemy ze spasowaniem głowni z rękojeścią i jest stosunkowo drogi jest niezaprzeczalnie „urokliwy i klimatyczny”, nierdzewny i łatwo się ostrzy.Posted in Recenzje on maj 05, 2008