CRKT Guppie

Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy na zdjęciach wzbudził we mnie bardzo negatywne emocje, przekręciłem jego nazwę na „Głupie” i w tej konwencji wrzuciłem informację na forum. Takie nastawienie towarzyszyło mi długo, aż do dnia gdy dzięki uprzejmości kolegi mogłem zaopatrzyć się w to cudo.

CRKT Guppie


Kupiłem go z nastawieniem raczej żartobliwym. Małe to to, jajowate, ma mini-żabkę zamiast kombinerek – kto to widział. Dziś, po ponad pół roku posiadania i korzystania czuję się w obowiązku opisać pokrótce swoje wrażenia.

Konstrukcja


CRKT Guppie

CRKT Guppie

CRKT Guppie

CRKT Guppie


Założenie jest proste – podstawowe narzędzia w sposób umożliwiający jak najmniej kłopotliwe noszenie. Mamy więc wspomnianą mini-żabkę, ostrze (slip-joint), karabinek pełniący też funkcję otwieracza do butelek (wg instrukcji! To nie ja wymyśliłem – żeby mi potem nikt nie wmawiał!), otwór na bity. Do boku przyczepiany jest „zasobnik” zawierający 4 bity (standardowe, można dobrać wg preferencji) i świecidełko (led). Od razu uprzedzę – nie chichotać mi tutaj z latareczki, to jeden z najwybitniejszych pomysłów projektantów tego cudaka – serio. Zasobnik mocowany jest na wcisk na dwa bolce i dodatkowo stabilizowany magnesikiem. Po drugiej stronie „ramy” jest klips.
Całość w miarę głupoodporna, dość odporna na zabrudzenia. Wykonanie bez wpadek – CRKT raczej nie robi „na odwal” choć trzeba mieć świadomość, że to dolna półka takich narzędzi. Jeśli już miałbym się przyczepić to wg mnie spasowanie gwintu żabki mogło być trochę dokładniejsze – na płynności by wiele nie stracił, a łatwiej blokowałby się na chwyconym elemencie – o czym szerzej za chwilę.
Z jakiegoś powodu projektant ozdobił całość różnej średnicy i głębokości wierceniami. Mam nadzieję, że chodziło mu o zbicie masy.

W użyciu

Klips świetnie współpracuje z taśmami (trokami). Nie są grube, on też płaski i ma swoje ograniczenia. Oczywiście w jakimś tam stopniu utrudnia to zaczepianie go o kieszeń spodni, ale po przemyśleniu wydaje mi się, że nie jest do tego przewidziany (aby robić to płynnie, jedną ręką itp.). Osobiście z niego nie korzystałem, ale najpewniej lepiej, żeby był niż miałoby go nie był – odkręcić zawsze można jak komu przeszkadza.
Do szybkiego zaczepiania o cokolwiek służy za to karabinek. Tu nie ma co się rozpisywać – koń jaki jest każdy widzi. To za co będę wysyłał walentynki projektantowi to otwieracz do butelek – drobny „ząb”, który zahacza się kapsel (widoczny na zdjęciu). Tak, wiem że prawdziwy męcizna otwiera kluczami/grzbietem klingi/spojrzeniem (zębami jest w tym sezonie passe), ale samo to, że ktoś pomyślał o gadżecie w gadżecie po prostu mnie urzekło.


CRKT Guppie


Ostrze nie posłuży nam do robienia śniadania (chyba, że ktoś lubi być bity i poniżany – wtedy można mu dać takie zadanie jako karę). Nie otworzy czołgu. Nie pobije rekordu trzymania ostrości (AUS-4). Za to doskonale otwiera paczki, przycina skrętkę, ostrzy się na talerzyku/kubku, nie kruszy i jest go dokładnie tyle ile potrzeba. Ktoś powie – krótkie. Odpowiem – bo to małe narzędzie jest. Jeśli potrzebujesz dużego ostrza – weź duże narzędzie.
Było miłe zaskoczenie. Okazało się, że otwór do otwierania nie jest od parady, a po otwarciu klingi w obudowie zostaje wklęśnięcie, w którym fajnie trzyma się palec i kontroluje całość podczas użycia ostrego jakby nie patrzeć elementu. Slip-joint natomiast typowo na modłę CRKT – sprężyna jest miękka i trzyma dość umownie, znacznie słabiej niż ma to miejsce w scyzorykach Victorinoxa. Podobnie było w opisywanym wcześniej CRKT Edgie stąd nieśmiałe podejrzenie z mojej strony, że możemy mieć do czynienia z regułą.
Karbowania na grzebiecie wyjątkowo nie służą oparciu kciuka, a całej dłoni – są fragmentem grupy nacięć, położonych po tej stronie ramy Guppie'go.


CRKT Guppie


Żabka natomiast mnie szczerze zawiodła. Szczęka odsuwa się raptem na 14mm. Niby wystarczająco jak na małe narzędzie, ale zdarzyło się parokrotnie o te kilka milimetrów za mało. Ok – wcześniej czy później musi się trafić nakrętka o kilka milimetrów za duża do każdego narzędzia jakie akurat mamy, ale... to nie wszystko niestety. Żabka z samej swojej idei wymaga ramienia do którego przykłada się siłę – z założenia sporą, bo śrubę/nakrętkę trzyma sztywna szczęka, a my napieramy. A tu mówiąc kolokwialnie – dupa. Nie ma gdzie przyłożyć siły bo ani kształt tego nie ułatwia (polecam test – robienie dźwigni jajkiem), ani znajdujące się w miejscu przykładania siły klinga/karabinek – jedno gniecie, drugie ustępuje pod naciskiem. Na domiar złego szczęka jest niestabilna. Co i rusz samoistnie się rozsuwa, a luz utrudnia i tak niewygodne przyłożenie siły. Nawet jak już opanujemy kręcenie z palcem w otworze pod karabinkiem to okazuje się, że siła tak przykładana jest żałosna, a na pewno nieużyteczna.
Żeby nie było wątpliwości – nie mam tu na myśli prac hydraulicznych! (choć też próbowałem). Mowa o zadaniach na miarę szczęki o takim, a nie innym rozstawie – czyli raczej lekkich. Temu narzędziu mówię moje stanowcze nie – jest nieprzemyślane i niedopracowane.

Zasobnik bitów od początku budził moje zastrzeżenia. Nie przekonuje mnie zwłaszcza otwarte z obu stron gniazda. Po pewnym czasie niektóre z nich trochę się wytarły i bity wchodzą (a więc i wychodzą) bez szczególnego wysiłku. Nie przesadzam jak sądzę podejrzewając, że za jakiś czas na bity potrzebny będzie mi osobny woreczek, bo gniazda się całkiem „wyrobią”. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że pomyślano o innych rzeczach. Po pierwsze mocowanie do ramy – dwa plastikowe bolce wchodzące na wcisk a dodatkowo namagnesowana blaszka, która stabilizuje całość po założeniu. Po drugie – otwór na linkę. O ile sam Guppie takowego nie posiada ktoś słusznie przewidział, że do pracy zasobnik będzie zdejmowany. Jako że takie drobiazgi żyją własnym życiem i odłożone „obok” natychmiast gdzieś znikają tu dostajemy dziurwę i możemy zaplątać drobiazgowi kawałek sznurka celem zrobienia pętelki i/lub innej smyczy. Plus za życiowe podejście (to już drugie, po otwieraczu).


CRKT Guppie


Ostatnim elementem zasobnika jest mikrolatareczka. Światło z trudem dolatuje do ziemi i nie powierzyłbym jej bez wyższej konieczności zadania oświetlania drogi w ciemnym lesie. Za to idealnie współpracuje z „operatorem” w czasie pracy – czy to odłożone, czy trzymane w zębach, czy w końcu w czasie kręcenia bitami bez zdjętego zasobnika. To ostatnie zwłaszcza okazało się dla mnie hitem. Ta minimalna ilość światła jaką emituje okazuje się rzeczą nagle niezbędną, absolutnie genialną i „tego mi kurde brakowało” gdy musimy coś przykręcić w ciemnej szafce, pod zawieszką i wszędzie tam, gdzie złośliwy los umieścił śrubki, ale utrudnia dojście światłu. Nie rekompensuje to co prawda omsknięcia intelektualnego, które zaowocowało żabką, ale jest drobną i pozytywną innowacją.
Jak już jesteśmy przy kręceniu to parę słów o tej czynności. Po pierwsze – szeroka w stosunku do zwykłego śrubokręta rama Guppie'go jest tym, czego brakuje przy żabce – swoistym ramieniem, do którego przykładając siłę możemy uzyskać nadspodziewane efekty. Owszem, chwyt jest trochę nienaturalny (bo instynktownie staramy się go chwycić i przekładać jak normalny wkrętak), ale za to bardzo efektywny. Nawet przy walce z opornymi śrubkami, gdy chwytamy całą dłonią i napieramy ile można – jest lepiej!
Po drugie gniazdo bitów jest umieszczone centralnie. Niby nic... a cieszy. Ok, mnie cieszy, bo nie mogę się przyzwyczaić do kręcenia dłonią tak, żeby nie oś narzędzia pozostawała w niezmiennej linii tylko jej otoczenie – a z tym mamy do czynienia w „klasycznych” multitoolach, gdzie gniazdo bitów jest na jednym z ramion kombinerek.

Podsumowanie

Sprawdziwszy cechy narzędzia można się spokojnie zastanowić do czego się nadaje, a czego nie.
Czy jest to pełnoprawny multitool? Zdecydowanie nie. Na microtoola za duży dla odmiany. Na własny użytek mówię o nim „wsparcie” - mieszka w plecaku, w futeraliku do kajdanek (producent nie dostarcza poucha w zestawie, a te pasują idealnie!). Żadnym narzędziem nie zasłuży na miano debestofdebest jakiejkolwiek kategorii. Ok, może żabką w dyscyplinie „doprowadzanie użytkownika do ciężkiej frustracji na czas”. Tym niemniej niejednokrotnie pokazał swoją przydatność i pomysłowość rozwiązań jakie w nim zawarto, a więc użyteczny może być – jeśli tylko wpisze się w potrzeby właściciela. Jego zaletami jest dość niska masa (jak na ten rozmiar) i dość płaski kształt (bez zasobnika bitów). Rozmiar w przenoszeniu nie zawsze budzi sympatię, ale nadrabia to wrażenie w działaniu.
Czy zatem poleciłbym Guppie poszukującym tego typu narzędzia? Nie, nie jednoznacznie w każdym razie – zalecałbym daleko posuniętą ostrożność, bo jest to urządzenie specyficzne i nie pozbawione wad.
Zapraszamy do dyskusji na forum.

Posted in Recenzje on lip 17, 2008