Blade-Tech MOUSE

Mus musculus, czyli po prostu Mysz. Taką nazwę firma Blade-Tech nadała temu dziwnemu nożykowi. Firma Blade-Tech, czyli ta sama, która wykonała recenzowane przeze mnie U.L.U. oraz M.L.E.K.a. W tamtych recenzjach pisałem o tej firmie, więc nie będę się powtarzał.

Mouse jest projektu Tima Wegnera i mimo miniaturyzacji, Tim doskonale zawarł w tym projekcie swą idee, dzięki której nóż jest bardzo podobny do M.L.E.K.a.
Rękojeść myszy, to FRN, czyli po prostu nylon zbrojony włóknem szklanym. Barwione na cztery kolory, pozwala nam zakupić myszkę w takim kolorze, jaki nam się spodoba, pod warunkiem, iż będzie to kolor czarny, zielony, pomarańczowy, bądź purpurowy (hmm, chociaż bliżej mu do liliowego, niż do purpurowego). Powierzchnia tworzywa pokryta została delikatną fakturą, dzięki której nożyk nie ślizga nam się w dłoni, a i sympatyczniej wygląda. Faktura jest na tyle delikatna, iż nie ma obawy o kieszenie.
Okładziny są grube (około 3mm), dzięki czemu konstrukcja rękojeści jest bardzo zwarta i nie groźne jej są jakiekolwiek luzy. Całość skręcana na siedem torxów, w tym jeden stanowiący śrubę osi ostrza. No strasznie dużo tych śrubek się zrobiło, gdyż okładziny dokręcane są do spacera dwoma śrubami na stronę, jedna śruba na stronę trzyma blokadę no i pozostaje śruba osi. Spacer w myszce jest stalowy, bardzo solidny i skutecznie dociążający całą konstrukcję, chociaż mam wrażenie, iż gdyby był również z FRNu, to nic by się nie stało w kwestii zwartości rękojeści, a za to nóż byłby ciut lżejszy.
Rękojeść wystarcza, by chwycić ją spokojnie trzema palcami, czwarty układając na jej dupce, co fajnie ułatwia paracordowy dzyndzelek, który możemy sobie założyć w istniejącą śliczną dziurkę do tego przeznaczoną właśnie. Koło dziurki na linkę, mamy otwory pozwalające na przykręcenie trzema śrubami klipsa, z możliwością przełożenia na jedną, bądź drugą stronę. Dzięki temu z myszki będą się cieszyć użytkownicy prawo, jak i leworęczni, nosząc nóż w tej kieszeni, którą preferują. Sam bardzo ładnie komponuje się z nożem, gdyż jest filigranowy, a jednocześnie trzyma mocno. W sumie to trochę za mocno, gdyż czasami wyciągnięcie noża z kieszeni powoduje podciąganie spodni do góry.
Blokada noża to stary i wypróbowany back lock. W tak małym nożu, ma się wrażenie, iż blokada jest co najmniej pancerna. W końcu spacer mający 3 mm grubości, a także trzymilimetrowa blokada, przy tym maleństwie daje ciekawy efekt. Ząb blokady wchodzący w wycięcie w klindze jest wykonany bardzo starannie, a samo wspomniane wycięcie jest głębokie, dzięki czemu blokada trzyma bardzo ładnie i pionowy blade play jest dosłownie minimalny (ten blade play wynika z budowy samej blokady). Sprężyna blokady to również solidny kawał stali i dzięki temu mamy więcej bezpieczeństwa dla paluchów.
Ostrze jest czymś, co jednych może odstraszać, a innych przyciągać. Kształt ciekawy, gdyż tak jak inne konstrukcje firmy Blade-Tech, ostrze zostało pozbawione jakby fragmentów, które nie będą przez nas raczej używane. Przynajmniej ja to tak widzę. Dzięki temu zabiegowi, nadal mamy bardzo użytkowe ostrze, ale lżejsze, a zarazem z mocnym czubkiem, co w takim maluchu jest dość ciekawe.
Szlif płaski pociągnięto wysoko, bo mniej więcej na 3/4 wysokości ostrza. W ostrzu mamy otwór do otwierania, który firma nazwała V-Hole. Mi się tam bardzej kojarzy z BALON-Hole, albo ŁEZKA-Hole, tudzież BAŁWANIK-Hole. Ale zwał jak zwał. Dziura jest na tyle spora, że można nóż otworzyć bez najmniejszego problemu. A o to chyba chodziło projektantowi.
Grubość ostrza to 3 milimetry, która przy tej wielkości całości dają ciekawy efekt wizualny, pozwalający postrzegać Mysz tak, jakby była na sterydach. Na grzbiecie ostrza, tam gdzie układa się kciuk, znajdują się nacięcia pod niego. Druga seria nacięć znajduje się bliżej czubka i można na niej również oprzeć kciuk, jak i palec wskazujący, tnąc nożem na jakiejś płaszczyźnie, tudzież wykonując precyzyjne cięcia. Bardzo mi się takie rozwiązanie podoba, chociaż miałem już z nim do czynienia w nożu Spyderco Jester. Same nacięcia nie są agresywne i nie musimy obawiać się o stan naszego naskórka.
Stal na ostrzu to AUS-8. Czyli bardzo fajna stal, jak na takiego małego paskuda. Bo czego więcej potrzeba? Jasne, można było wpakować tutaj znów magiczne stale (154 CM, S30V, D2), tylko niestety wpłynęłoby to na cenę noża. Inna sprawa, iż zastosowanie lepszych stali nic by właściwie nie zmieniło, bo jak pokazuje życie, AUS-8 to dość przyzwoita stal, a na pewno na tyle, że pracuje się nią i ostrzy całkiem dobrze. Ostrze śmiga płynnie dzięki zastosowaniu teflonowych podkładek.
Wykonanie całości. Cóż, gdy zaczniemy się dokładnie przyglądać, nie da się nie zauważyć małych byków, jakie zawiera ten nożyk. Wewnątrz widać ślad po wtryskarce na okładzinie. Spacer z jednej strony przylega idealnie do tworzywa, z drugiej widać minimalną różnicę. Otwór do otwierania pokryty w środku nalotem. Ale... jejku, nie spodziewajmy się Bóg wie czego za tak małe pieniądze. Małe, gdyż na stronie www.newgraham.com można też nożyk mieć za 17.96$. To całkiem miła cena, jak za nożyk, który okazał się całkiem sympatycznym maluchem.
Do czego taki mały nożyk służy?
No przede wszystkim do mania. Jedni kupują sobie żółwie od CRKT, inni wieszają przy kluczach mini daggery Cold Steel'a, jeszcze inni mają kolekcję mini pająków, więc dlaczego by nie mieć w kolekcji myszy?
Mysz często gościła u mnie w kieszeni, chodząc ze mną do pracy, na zakupy, czy po prostu gdzieś chodząc. Podczas tego chodzenia, często po nią sięgałem, celowo zostawiając większy folder w domu. Chciałem na maxa wykorzystać to maleństwo tam, gdzie normalnie sięgnąłbym po zwykły nóż.
W kuchni mysz się nie przyda. Nie ma co kombinować, gdyż tak małym ostrzem wiele nie zdziałamy. Owszem, można pyry ostrugać i oczkować, można kabanosa pociąć, ale nie doszukujmy się tutaj zadań na siłę.
Podczas zakupów, nożykiem elegancko otworzymy zgrzewkę, przetniemy papier na opakowaniu, przytniemy metki od ciuchów, itd.
W domu obierzemy jabłko, pomarańczę, wyczyścimy paznokcie, wytniemy skórki, tudzież pogrzebiemy nożem przy domowych kwiatkach.
W terenie owszem, postrugamy okryty sławą kij do kiełbasy, natniemy kiełbaskę, a nawet uda nam się wyciągnąć musztardę ze słoika, byle słoik był dość pełen. Otworzymy puszkę, otworzymy butelkę, a z puszki spokojnie zrobimy sobie małe palenisko do gotowania wody.

Za to w pracy! Cięcie papieru to piękna sprawa tym nożykiem. Kartka na podkładkę, palec wskazujący na nacięcia umieszczone bliżej czubka i ziuuuu, tniemy elegancko.
Robimy ksero, ale najpierw trzeba usunąć zszywki. Bez obaw pchamy czubek pod zszywkę i po chwili mamy kartki luzem, a zszywkę w koszu.
Pakując jakąś przesyłkę, elegancko przytniemy papier, a potem sznurek, żeby owinąć paczkę.
Bez problemu pootwieramy opakowania zupek błyskawicznych (kiśle, budynie też), z gracją otworzymy czipsy, orzeszki, jogurt.
Używając taśmy klejącej, zamiast zębami, odetniemy ją myszką, co również wyjdzie nam dobrze i szybciej.
Ostrzenie ołówka, kredki, to czysta radocha.
Wyciąganie pinezek z tablicy drewnianej, usuwanie zszywek tapicerskich z oparcia starego fotela idzie całkiem zgrabnie.
Przycinanie przewodów, zdejmowanie izolacji to również żadne wyzwanie.
Słowem - zrobimy wszystko to, co każdym małym nożem, ale...
Myszka ma w sobie to coś, czego nie ma wielu noży. Jest śliczna, zabawna i podoba się wielu ludziom. Bawi ludzi stosunek długości ostrza do wielkości rękojeści, a także ciekawy kształt ostrza. Do tego podoba się kolor nożyka, który odsuwając go od nudnych czarnych noży, jest wesoły i intensywny. Z doczepionym ogonem z paracordu wygląda zabawnie i siedząc w kieszeni przyciąga uwagę kolorem okładzin.
Inna sprawa, iż na szczęście jest pozbawiona taktyczności. Nawet w wersji czarnej i zielonej, armia obchodzi ten nóż szerokim łukiem i będzie się on bardziej kojarzył z pierdołą, a nie z negatywnie postrzeganym czasami nożem. Chociaż dorabiając do niego ulubione słowo niektórych - kontraktowy...
A jak się spisuje stal AUS-8? Spisuje się dokładnie tak, jak powinna. Czyli tępi się, ale nie aż tak szybko, żeby można było narzekać. Dobrze wyostrzona Mysza będzie spokojnie pracować dość długi czas, zanim zabierzemy się za ostrzenie tej małej krawędzi tnącej, co zajmuje dosłownie chwilkę.
Mały, kolorowy... zatem doskonale nada się do damskiej torebki! Myślę, że to miła odmiana po Victorinoxach, które często lądują w kobiecych torebkach i giną, między tonami zajmujących je śmieci (znaczy się potrzebnych rzeczy).
Biorąc pod uwagę cenę i wielkość, jest to również fajny nóż dla dzieciaka. Jeżeli nie naostrzymy mu tego noża na żyletkę, to nie będzie ryzyka pocięcia palców. Z kolei dobrze trzymająca blokada zabezpieczy młodociane palce lepiej, niż brak blokady w darowanych często dzieciom prostych Victorinoxach. Zwłaszcza, iż dziecko nie potrzebuje korkociągu, pęsety, czy też wykałaczki za bardzo. A tutaj ma mały, mocny i bezpieczny nóż, a do tego kolorowy. No i nie będzie żal, gdy nasz pociecha go po prostu zgubi na wyjeździe.
Szukając innych zastosowań dla mojego modelu, to widzę go w apteczce, albo jako dyndadełko przy plecaku tudzież torbie.
Moim zdaniem (to ważne słowa są, bo to moje zdanie), firma Blade-Tech dała tym nozykiem ognia i Mouse jest doskonałym nożykiem do małych zastosowań. Mały, ale zarazem wszechstronny. Mały, ale jednak wygodny. Mały, ale mocno zbudowany. Mały, ale z bezpieczną blokadą. Mały... jak to mysz...

Garść wymiarów:

Długość zamkniętego: 76 mm
Długość otwartego: 125 mm
Długość ostrza: 49 mm
Grubość ostrza: 3 mm

I już tradycyjnie, kilka zdjęć.


Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse


Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse


Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse


Blade-Tech Mouse

Blade-Tech Mouse


Zapraszamy do dyskusji na forum

Posted in Recenzje on paź 01, 2009