CRKT Carson M4-03
Jest to jeden z tych noży, który spodobał mi się „od pierwszego wejrzenia”. Dzięki uprzejmości Yahoo (dziękuję) mam okazję i niezwykłą przyjemność zaprezentować Wam swoje spostrzeżenia dotyczące tego noża. Chciałbym, żebyście pamiętali, że pomimo tego, iż za każdym razem staram się zachować dalece idący obiektywizm w ocenie, to mimo wszystko, ze względu na pewne uwarunkowania (chociażby wielkość dłoni) nigdy nie będę w stanie napisać czegoś, co odpowiadałoby ocenie i wrażeniom każdego z Was. To zaledwie próba przybliżenia produktu. Miłego czytania (mam nadzieję).„CRKT” – Columbia River Knife & Tool, firma znana ze swoich noży wojskowych, utrzymuje, że produkuje noże z najlepszych materiałów i udziela na nie dożywotnią gwarancję.
Te kilka powyższych wiadomości pochodzi z „Encyklopedii noży” Anton E. Hartink’a, więcej się autorowi nie chciało napisać, albo firma mu nie zapłaciła za bardziej szczegółową notkę. Ze swojej strony mogę dodać, że CRKT wynalazła i opatentowała mechanizm blokady: AutoLAWKS, a jej produkty cieszą się uznaniem użytkowników ze względu na wykonanie i jakość. Posiada także rzesze wiernych fanów.
Dane techniczne:
- Długość całkowita: 20,6 cm
- Długość głowni: 9,5 cm
- Długość rękojeści: 11,1 cm
- Stal: AUS 8
- Hartowanie: 58-59 HRC
- Waga: 130 g
- Grubość głowni: 3mm
- Materiał rękojeści: stalowe bolstery + zytel
- Back spacer: anodyzowane aluminium
- Typ blokady: liner lock + AutoLAWKS
Wygląd i estetyka wykonania
Prosty i elegancki styl, piękna linia, stonowana kolorystyka, bez fajerwerków i zbędnych dodatków plus szczotkowana stal bolsterów i wykończenie głowni bead blast... tak, ten nóż może się podobać.
Głownia jak dla mnie jest po prostu świetna. Odpowiedni kształt (mój ulubiony drop point), szerokość, idealne jak na EDC wymiary (moim zdaniem), równe szlify, zgrabny false edge – to zdecydowanie najbardziej udana wizualnie (choć nie tylko) część tego noża.
Pod względem wykonania na pochwałę zasługuje również rękojeść. Symetrycznie i gładko oszlifowane okładziny (chociaż na styku bolstera z zytelem zauważyłem nierówność, zbyt mocne zeszlifowanie w tym miejscu stali spowodowało, że powstał malutki próg, nie jestem w stanie dociec czy ten błąd występuje tylko w tym nożu, czy też ta negatywna cecha się powtarza i w innych), bardzo dobre spasowanie części (poza tym jednym, wymienionym wyżej wyjątkiem), otwory w okładzinach starannie nawiercone, poza pivot’em (to zamierzone) wszystkie śruby chowają się w nich prawie całkowicie, także przesuwając palcami po rękojeści nic się nam nie zawadza. Całość jak najbardziej udana.
Oczywiście jest kilka rzeczy, które moim zdaniem niekorzystnie wpływają na wygląd noża jak choćby wykończenie miejsca, w którym pręt/sprężyna osadzony jest w back spacerze i które niezbyt mi odpowiada – wygląda to tak, jakby ktoś chciał nim zatkać dziurę i chociaż ma to swoje uzasadnienie (patrz: wymiana uszkodzonego pręta), to mimo wszystko jakaś zaślepka by się przydała.
Mocno odsunięty od rękojeści (w pozycji otwartej), duży, obustronny kołek również psuje wygląd noża, chociaż jego wielkość i umiejscowienie ułatwiają otwieranie noża – w tym przypadku, coś za coś. Sam kształt i pomysł na wykończenie powierzchni kołka mi się nie podoba - to w pełni subiektywne odczucie, po prostu mi się nie podoba.
Klips taki sobie, zwykła, wyprofilowana blaszka - inny kształt bardziej by mi pasował, w dodatku projektant przewidział tylko jeden sposób jego zamocowania.
Ergonomia i obsługa
Hmm... Okazało się, że nie wszystko sprawdza się tak dobrze jak wygląda.
Zbyt mocno podcięta w części środkowej rękojeść sprawia, że palce (a właściwie ich wewnętrzna część) w trakcie chwytu „zawisają” w powietrzu i brakuje nam oparcia, to, że jej grzbiet układa się w dłoni bardzo wygodnie nie zmienia w znaczący sposób odczucia, iż nadając taki, a nie inny kształt tej rękojeści projektant popełnił błąd. Przywiązanie przez niego w tym przypadku większej wagi do wyglądu (jak sądzę) niż do ergonomii sprawiło, że ta rękojeść do najwygodniejszych z pewnością nie należy. Oczywiście nie ma tragedii, da się tym nożem pracować i miałem już wielokrotnie okazję trzymać w ręku mniej udane konstrukcje, być może moje „rozczarowanie” wynika głównie z faktu, że oglądając go na zdjęciu obiecywałem sobie zbyt wiele. W każdym razie (obiektywnie rzecz biorąc) podcięcie jest zbyt głębokie i to jest niestety pewnik (dotyczy to rzecz jasna mojej dłoni – rozmiar 27).
Idźmy dalej.
Zarówno „rampę kciuka” jak i „blaszkę” liner lock’a „zaopatrzono” w karbowaną powierzchnię, byłby to bardzo dobry pomysł gdyby nie jedno „ale”. Otóż nacięcia są tak ostro wykończone i tak blisko siebie wycięte, że w żadnym razie opieranie na nich kciuka nie nazwałbym przyjemnym odczuciem. Oczywiście jak najbardziej spełniają swoją rolę, palec nie ma prawa się z nich ześliznąć, ale chodzi przecież także o to, by było również wygodnie.
Zresztą thumb ramp to w ogóle porażka i największa wada konstrukcji. W moim przypadku absolutnie nie spełnia swojej roli, nie dość, że jak już wcześniej wspominałem, nacięcia na nim przypominają tarkę, to jeszcze jest zbyt wąski (thumb ramp tworzą tylko linersy, dużo lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby również okładzina była odpowiednio wyprofilowana) i dodatkowo umieszczony jest w takim miejscu, że jego szczyt przypada w połowie opuszki mojego kciuka, jednym słowem – nieporozumienie.
Wersja noża, którym miałem okazję popracować posiada wspomaganie otwierania. Lekki nacisk ma kołek i głownia wysuwa się z pełną gracją, czyli bez „nerwowości” i nagłego skoku, jednakże wystarczająco szybko by nas zadowolić, a zaskakujące blokady wydają przy tym przyjemny, pieszczący ucho dźwięk – duuuży plus.
Rolę sprężyny wyrzucającej głownię spełnia stalowy pręt – świetne i mało awaryjne rozwiązanie (gdyby pręt uległ w jakiś sposób uszkodzeniu, co uważam za mało prawdopodobne, w łatwy sposób można go wymienić i to jak sądzę bez rozbierania noża, odkręcamy śrubkę, którą jest on przymocowany do back spacera i wysuwamy go... proste).
Co do blokad. Obie pracują bez zarzutu, dostęp do nich nie jest w żaden sposób utrudniony. Projektant pomyślał nawet o tym, by zwęzić liners w miejscu, w którym przesuwamy liner lock – to bardzo dobry pomysł, zwłaszcza, że rękojeść nie jest specjalnie wyprofilowana. Zdecydowanie plus za zdolność przewidywania.
Zastanawiam się jednak nad sensem montowania dodatkowej blokady: AutoLAWKS. Liner lock trzyma naprawdę pewnie, a AutoLAWKS tylko komplikuje i utrudnia zamykanie noża. Aby schować głownię musimy np. palcem wskazującym odciągnąć i przytrzymać autolawks, a następnie odsunąć kciukiem liner lock (w taki sposób odruchowo układamy palce) i „złamać” nóż o np. udo... Z czasem nauczyłem się odciągać AutoLAWKS palcem środkowym, kciukiem tradycyjnie liner lock, a palcem wskazującym chować głownię – uwierzcie mi , ten sposób, chociaż pozwala zamknąć nóż jedną ręką wcale nie jest taki wygodny. Producent w instrukcji pokazuje sposób na zamknięcie noża jedną ręką bez "łamania" go o cokolwiek, musimy w tym celu przesunąć palcem wskazującym AutoLawks, nacisnąć kciukiem liner lock, następnie puścić AutoLawks i palcem wskazującym zamknąć głownię - jednak próbując zamknąć nóż w ten sposób miałem niemiłe wrażenie, że chwila nieuwagi wystarczy, by przyciąć sobie ostrzem kciuk, pomijając oczywiście fakt, że aby nauczyć się zamykania tego noża bez każdorazowego spoglądania na palce to trzeba po prostu poćwiczyć i wyrobić w sobie pewne odruchy. Wskazany przeze mnie sposób z "łamaniem" noża o np. udo jest moim zdaniem bezpieczniejszy i bardziej intuicyjny, zwłaszcza, że zamykałem nóż właśnie odruchowo, szukając intuicyjnie najlepszego sposobu, bez wcześniejszego oglądania się na zapiski w instrukcji obsługi. Wracając do idei podwojonej blokady głowni, wydaje mi się, że jest to zbędne, naprawdę nie wiem jak dużej siły musielibyśmy użyć i przy jakich czynnościach, by standardowy, solidny i pewnie trzymający w tym nożu liner lock nie wytrzymał.
I jeszcze informacja dla leworęcznych użytkowników.
Wydaje mi się, że nie jest to zbyt wygodny nóż dla Was. Brak możliwości przełożenia klipsa w inną pozycję oraz sposób, w jaki zamyka się ten nóż może sprawić Wam kłopot. Wiadomo oczywiście, że jako osobie praworęcznej posługiwanie się lewą dłonią nie przychodzi mi z taką samą łatwością jak prawą, ale miałem już okazję bawić się nożami (niektóre z nich nawet opisałem), które z pewnością bardziej by Wam odpowiadały.
Praca i po
Nóż ma swoją wagę i przyjemnie ciąży w dłoni (nie na tyle jednak, by praca nim była przez to uciążliwa), dla mnie to zaleta, lubię wiedzieć, że trzymam narzędzie w ręku, a nie tylko się domyślać.
Szlif wklęsły sprawia, że kroi świetnie, z drugiej jednak strony ten sam szlif powoduje, że podczas strugania większych kawałków drewna w pewnym momencie głownia się na chwilę klinuje i trzeba lekko „dopchnąć”, by doprowadzić czynność do końca – nie wymaga to jednak przyłożenia specjalnie dużej siły i dotyczy tylko wyjątkowo „długich” i grubych fragmentów drewna. Ostrugiwanie np. patyków to czysta przyjemność.
Kształt głowni i jej wymiary świetnie sprawdzają się w pracy. Nożem bezproblemowo tniemy, nacinamy, kroimy itp. a ostrym i solidnym czubkiem łatwo „nawiercić” otwory w drewnie. Ze względu właśnie na kształt i wymiary, to tą głownią najlepiej pracowało mi się w kuchni (biorąc pod uwagę wszystkie foldery, które miałem okazję wypróbować). O krojeniu itp. nie warto wspominać, bo właściwie większość noży spełnia się w tym zadaniu natomiast jeśli chodzi o smarowanie, to ta klinga bije konkurencję na głowę – byłem bardzo zadowolony. Jedynie co mi przeszkadzało, to osadzanie się mazidła na kołku, niestety kołek jest osadzony dość daleko od rękojeści (pisałem już o tym wcześniej) i to drażni.
Ostrze świetnie trzyma ostrość, dość powiedzieć, że pomimo intensywnego dłubania w drewnie, częstego krojenia papieru, kartonów, pracy w kuchni (przez okres około miesiąca), ani razu nie ostrzyłem noża, a mimo to nadal bez problemu tnie karteczki.
Powtórzę to co napisałem już wcześniej, głownia to najbardziej udana część noża i chociaż zazwyczaj powstrzymuję się od wyrażania nadmiernie entuzjastycznych opinii w swoich recenzjach, to teraz śmiało mogę napisać, że ta akurat jest wyśmienita.
Z rękojeścią sprawa jest już trochę bardziej skomplikowana.
Ze względów, o których pisałem w poprzedniej części nie jest ona zbyt wygodna, dodatkowo sprawę komplikuje fatalnie zaprojektowany thumb ramp – biorąc nóż do ręki za każdym razem miałem ochotę zacząć od spiłowania tej części rękojeści. Rampa kciuka to jakaś tragiczna pomyłka, jej krawędzie wpijają się w palec, przypadkowe przesunięcie (zdarzyło mi się) po niej kciuka w trakcie pracy (zwłaszcza cięższej), dosłownie sprawia ból – to katastrofa nie oparcie kciuka. Pozwolicie zatem, że spuszczę litościwie zasłonę milczenia...
Oczyszczenie noża po pracy jest trochę skomplikowane ze względu na mnogość dodatków wewnątrz rękojeści. Pomimo tego, że mamy tylko częściowy back spacer, to przez całą długość wnętrza przechodzi pręt/sprężyna wspomagający otwieranie noża, do tego dochodzi jeszcze mechanizm blokady AutoLAWKS, także czyszczenie zajmie nam nieco więcej czasu niż w przypadku standardowych folderów.
Na zakończenie warto jeszcze dodać słowo o blokadach.
To jeden z najpewniejszych elementów tego noża, są po prostu niezawodne. Znalazłem także uboczną zaletę zamontowania blokady AutoLawks, dzięki niej blade play w żadnym poziomie praktycznie nie istnieje (nadal jednak twierdzę, że dodatkowa blokada nie jest koniecznością w przypadku tego modelu).
Konkluzja
Czas na najtrudniejszą część recenzji.
Nie mogę bez zastrzeżeń polecić Wam kupna tego noża, ponieważ posiada on wady, które mogą uprzykrzyć przyjemność użytkowania (głównie chodzi mi o ergonomię rękojeści i ten nieszczęsny thumb ramp), z drugiej jednak strony nie jest on pozbawiony zalet, no i oczywiście w grę wchodzi także wygląd, który mnie osobiście bardzo odpowiada. To solidna konstrukcja, starannie wykonana przy użyciu niezłych materiałów, zaopatrzona w dobrą blokadę (a nawet dwie). Używając tego noża nie masz wrażenia, że coś Ci z niego odpadnie, ukruszy się, złamie itp. to oczywista zaleta, również cena (w Kraju można go zakupić za 230 zł, natomiast w USA już od 62 $ - takie najniższe ceny udało mi się odnaleźć), zwłaszcza ta zza Wielkiej Wody skłania do zakupu.
Jeśli mielibyście ochotę kupić sobie ten nóż, to polecałbym najpierw pofatygować się do jakiegoś „sklepu nożowego” lub do kogoś, kto już go ma i wziąć go sobie w dłoń – nie każdemu będzie on odpowiadał.
Jeśli o mnie chodzi, to ten model nadal widnieje na liście moich życzeń (a pierwsze co zrobię po zakupie, to ze złośliwą satysfakcją spiłuję rampę kciuka).
Zdjęcia zostały zrobione na poznańskim spotkaniu nożowym przez Sławola (dziękuję) i mnie (niestety)
Posted in Recenzje on lis 13, 2008