Byrd Raven - test [Fundusz Testerów]

Ot taki sobie nożyk ze stajni Spyderco. Połączenie tanich materiałów, prostototy konstrukcji i chińskiego wykonania. Cóż może powstać z takiego zmiksowania składników, które najczęściej stanowią składowe tanich, brzydkich i nieużytkowych noży? Ale nie w wypadku Spyderco, które pokazało, iż dobry nóż to niekoniecznie high-endowa stal, tytan, kosmiczne szlify i nieziemskie wykonania.
Jumbo


Panie i Panowie, przedstawiam Byrd Raven!!

Nóż dotarł do mnie w kolorowym pudełku, na którym widać chińskie (chyba) smoki. Ma to o tyle znaczenie, iż nóż został wyprodukowany w Chinach. Może komuś nie podoba się kwestia chińskiej produkcji, ale powiem szczerze, iż po przyjrzeniu się dokładnie produktowi, naprawdę ciężko znaleźć tutaj typową chińską tandetę.

Zacznijmy od spraw technicznych:

Długość całego noża po otwarciu - 200 mm
Długość ostrza -około 90 mm
Długość rękojeści - około 111 mm
Szerokość w rękojeści - około 11 mm
Waga - 122 gramy


Głownia plain ze stali 8Cr13MoV pokryta warstwą antyrefleksyjną.
Blokada linerlock.
Okładziny z anodyzowanego aluminium.

Ostrze tego noża jest dość spore i doskonale wystarczy na typowy nóż EDC. Długa krawędź tnąca, długie fałszywe ostrze pozwalają na doskonałą pracę zarówno w kwestii cięcia, jak i wbijania. Otwór do otwierania, czyli w tym wypadku nowość jaką jest łezka, okazał się bardzo funkcjonalny, gdyż otwieranie tego noża to czysta przyjemność. Ostro zakończone krawędzie otworu dają mocne podparcie kciukowi, a palec dodatkowo wspaniale mości się w sporym otworze. Tak jak na pierwszy rzut oka to rozwiązanie wydaje się kontrowersyjne, tak kilka otwarć noża pozwala dostrzec zalety tego rozwiązania.Mówiąc o ostrzu, muszę wspomnieć tutaj o wspaniałym pomyśle, a mianowicie o wymiarowym podcięciu na palec wskazujący. Podcięcie to pozwala na chwyt, dzięki któremu możemy wykonywać bardziej precyzyjne prace. Dodatkowo, na powierzchni tego podcięcia mamy umieszczone nacięcia, które skutecznie dbają o to , by palec się nie ześlizgnął podczas pracy. Takie same nacięcia umieszczono na grzbiecie ostrza, także i kciuk znajdzie pewną podporę.
Ostrze osadzono w okładzinach na dość konkretnej śrubie, a żeby praca ostrza była płynna, dodano podkładki teflonowe. Nie jest to fosforobrąz, ale doskonale sprawdza się w praktyce i otwieranie noża, jak i zamykanie jest bardzo komfortowe i płynne.

Blokada może być zalążkiem wielu rozmów, gdyż liners nie jest za gruby. Przyzwyczailiśmy się już do pancernych blokad i linersów wręcz ogromnych, a tutaj liners zdaje się być ciut cienki. Chociaż powiem szczerze, przy tej wielkości nożu, to chyba jednak złudzenie. W każdym bądź razie blokada trzyma i to całkowicie pewnie. Nic nie wskazuje na to, by blokada mogła puścić podczas pracy. Liners zachodzi elegancko na ostrze i blokuje się pewnie, dając poczucie stabilności i wytrzymałości. Zresztą nie oszukujmy się. To nóż bardziej na EDC, a nie łom do prac budowlano-desantowych. Na linersie znajdziemy nacięcia, które ułatwiają operowanie blokadą.

Rękojeść wykonana została z anodyzowanego na czarno aluminium. Oczywiście pod aluminium mamy stalowe linersy oraz samą blokadę liner lock. Rękojeść jest bardzo wygodna. Konkrentych rozmiarów, więc nawet osoba o dużej dłoni wygodnie chwyci nóż, a i osoby o mniejszej dłoni nie powinny narzekać na ergonomię.Wszystkie krawędzie zostały pięknie sfazowane, także nie odczujemy tutaj żadnego uciskania dłoni. Powierzchnia rękojeści została pokryta misternymi nacięciami, które momentami zadziwiają brakiem logiki wzoru, lecz za to dobrze spełniają swoje zadanie, nie pozwalając dłoni ślizgać się po rękojeści. Chociaż w rękojeści Raven'a mimo dziwnego wzrou, prawie każdy dostrzec może ptasie pióro. Bardzo fajnie to wygląda. W rękojeści mamy otwór na linkę, który ja tak lubię i często z niego korzystam przewlekając przez takowy kawałek paracordu.

Na rękojeści umieszczono stalowy klips przykręcany na trzy śruby. Klips również został pokryty warstwą antyrefleksyjną, a i śrubki nabrały ciemnego charakteru. Klips można przekładać w wersję up i down, także zgodnie z naszym przyzwyczajeniem, możemy nosić nóż ostrzem w górę, bądź w dół. Śruby pewnie trzymają mocny klips, a ten z kolei konkretnie zamyka się na krawędzi kieszeni. Można nawet powiedzieć, iż może za mocno nawet chwyta kieszeń, zwłaszcza gdy materiał spodni jest dość gruby.

Całość skręcona jest na trzy śruby torx. Wydawać by się mogło, iż to trochę mało, ale... na próżno szukać tutaj efektu bladeplay, czy też luzów w dopasowaniu rękojeści do linersów. Naprawdę całość robi doskonałe wrażenie. Wszystko jest dopracowane, dofrezowane i dopieszczone tak, iż naprawdę ciężko do czego się przyczepić w kwestii wykonania. Jedyne niedopieszczenie znalazłem w łezce, ale jako iż nie ma to znaczenia dla samej pracy, ciężko mieć wyrzuty do producenta. Nawet droższe modele Spyderco często w otworze miały pewne skazy. Co jeszcze można by zmienić, to kolor śrub skręcających całość, gdyż ich srebrny odcień nie współgra z całością.

Tyle jak chodzi o opis przejdźmy teraz do działania!!

Nóż od pierwszego dnia otrzymania trafił w wir domowych prac kuchennych. Obieranie ziemniaków, porcjowanie mięsa, przygotowywanie kanapek i wszystko to, co można robić nożem w kuchni. Ostrze sprawuje się bardzo przyzwoicie, a czarna powłoka powoli ściera się, a nie odpryskuje płatkami. Ostrze stosunkowo długo trzyma swoją ostrość. W sumie dopiero po kilku dniach i naprawdę dość sierocym traktowaniu ostrze straciło efekt cięcia papieru w powietrzu. A poza cięciem jedzenia, strugałem patyki, wbijałem nóż w zamrożone mięsko, a nawet pokusiłem się o porąbanie małej gałezi. Zatem Triangle idzie w ruch. Kilkanaście ruchów na brązowych prętach i ostrze znów pięknie tnie papier w powietrzu. Do efektu golenia nie ostrzę, bo najzwyczajniej nie lubię. W sumie spokojnie stal 8Cr13MoV mogę porównać do stali AUS 8 jaką mam w nożu Timberline Vallotton Linerlock, a którą to stal już wielokrotnie chwaliłem. Moim zdaniem takie trzymanie ostrza spokojnie wystacza na miejskie EDC, gdyż ostrzenie noża na powiedzmy raz na tydzień nie jest tragedią. Pozostaje mieć nadzieję, iż obróbka termiczna cały czas będzie na tym poziomie i kolejne egzemplarze będą również ładnie pracowały.
Podczas testów raz pokusiłem się o coś mocniejszego, a mianowicie o rozwalenie kawałki sklejki 5 mm. Uderzeniami w krawędź wbijałem nóż w sklejkę na kilka milimetrów i wyłamywałem ostrze na bok. Efekt... na krawędzi tnącej pojawło się małe wgniecenie, które po potraktowaniu ostrzałką praktycznie znikło. Ta próba pozwoliła określić, że stal nie jest na szczęście za wysoko hartowana i prędzej odkształci się, niż wykruszy, jak to miało miejsce chociażby w Benchmade Presidio.
Nóż popracował również w klasycznych dla EDC materiałach, czyli tekturach, szmatkach, sznurkach, linkach itp. Naprawdę bardzo ładnie się nim pracuje i nie można przyczepić się za bardzo do czegoś.

Podsumowując.
Na początku, jako gderliwy szkot podchodziłem do tego noża bardzo sceptycznie. Bo to China, bo to tanie, bo to stal dziwna, bo wynalazek jakiś dziwny. Rozczarowałem się pozytywnie na całej linii. Byrd Raven zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Biorąc pod uwagę jeszcze jego cenę... to jest do wspaniała alternatywa dla tak popularnych noży jak Benchmade Pika, czy też Benchmade Monochrome bądż Camillus EDC. Z tych wymienionych noży, Byrd Raven jest... najtańszy...
Za bardzo przyzwoite pieniądze, otrzymujemy dobry nóż, z dobrym i mocnym ostrzem, wygodną rękojeścią i całkowicie rozbieralną konstrukcją. Czego chcieć więcej? Polecam ten nóż tym, którzy ropoczynają swoją przygodę z nożami, a także tym, którzy za małe pieniądze, chcą mieć po prostu miłe narzędzie.




































{mospagebreak}

Blacha

Dotarł do mnie Raven od Jumbo. Pierwsze wrażenie – zdecydowanie lepszy stosunek długości klingi do rękojeści. Nożyk jest większym bratem Crowa i przyznam że bardziej przypadł mi do gustu wielkościowo. Wymiary i parametry opisał już Jumbo. Porównując do Crowa jest jego jakby „wydłużoną” wersją przez co sprawia mniej solidne wrażenie niż jego mniejszy brat. Oczywiście nożyk najpierw na kilka dni powędrował do kieszeni zamiast manixa i używałem go wręcz przesadnie do wszystkiego. Porównanie z manixem

Tak więc lecimy po kolei. Pokrycie głowni – widać, że Jumbo go nie oszczędzał przy robocie a i ja nie zamierzałem się z nim jakoś szczególnie pieścić. Mimo, że ciąłem różne rzeczy łącznie z docinaniem grubego papieru ściernego i ściąganiem izolacji z kabli a także wycinaniem dziury we wtyczce (nie miała dziury na kołek) powłoka nie pozdzierała się. Raczej miałem wrażenie że w trakcie pracy „wprasowuje” się bardziej w metal. Na początku sądziłem że powłoka będzie kiepska ale miło się rozczarowałem, trzyma się świetnie. Łezka – wiem że może będę bluźniercą ale łezka jest rewelka – nawet ciut wygodniejsza od dziury typowej dla pajączków. Dlaczego ?? Otóż na dole łezki powierzchnia „dziury” jest taka sama jak przy tradycyjnej dziurce. Natomiast góra łezki w miejscu gdzie opiera się kciuk ma praktycznie dwukrotnie większą powierzchnie o którą zapiera się kciuk przy otwieraniu. Tak więc jeżeli ktoś ma grube palce, otwiera nóź w rękawicach itp. To łezka będzie dla niego znacznie wygodniejszym patentem niż zwykły otwór w Szyderco. Tutaj widać powierzchnie podparcia kciuka – ile więcej jest przy łezce.
Zapewne kilka osób uzna to za herezje ale jednak jest coś wygodniejszego do otwierania niż równa dziurka – tym czymś jest właśnie łezka w Byrdach. Oczywiście to moja teoria ale niedowiarkom radze sprawdzić – a tutaj fotki coby pokazać o czym mówie. Tyle kciuka opiera się w przypadku otwierania łezką


Tyle w przypadku tradycyjnej pajęczej „dziurki”


Samo wykończenie łezki w tym modelu nie jest może najwyższych lotów ale o ile narzekać na taką niedoróbkę można w nożu za 500 pln o tyle w tym można sobie darować bo to bodaj jedyna niedoróbka.


Chwyt – bardzo podobnie ukształtowana do młodszego brata rękojeść z jakby przedłużoną i zagiętą „dupką”. Nie ma jak w mniejszym modelu wyraźnego podcięcia pod mały palec ale jest na niego miejsca aż nadto.


Nóż trzyma się dobrze w zasadzie w każdym chwycie łącznie z opisywanym trzymaniem z palcem wskazującym na ponacinanym choil (czy Ricasso jak tam zwał), co daje nam chwyt do precyzyjniejszych prac. Nacięcia na rękojeści ładnie wykonane choć wzór nie poraża ani równością wykonania ani specjalnym sensem, Nacięcia jednak spełniają role i poprawiają chwyt przy czym nie są zupełnie agresywne co pozostawi w dobrej kondycji zarówno naszą dłoń po pracy jak i brzeg kieszeni po dłuższym czasie użytkowania. Na bank nie będzie okładzina tak „katowała” kieszeni jak chociażby teksturowane G10.


Konstrukcja oczywiście otwarta, banalna do czyszczenia i konserwacji bez konieczności rozkręcania foldera. Mechanika działa płynnie i nie ma się do czego przyczepić. Nóż otwiera się ładnie, przyjemnie, blokada zaskakuje pewnie i klei się do klingi dobrze. Blade Play minimalny – w zasadzie ciężko go wyczuć ale pamiętajmy że nożyk jest skręcony bardzo „luźno” a i jest już po moich testach, przy których stop pin miał prawo się ciut sklepać (dla zasady rozkręcę zaraz folderek, przekręcę stop pin o 180 stopni, skręcę i sprawdzę jeszcze raz).(po powyższym stwierdzono mniejszy znacznie BP) Tutaj Raven rozkręcony


Blokada – wydaje się dość średnia ale jak sami zobaczycie na filmiku trochę dalej można jej spokojnie zaufać. Zaskakuje dobrze i trzyma pewnie. Znacznie łatwiej się odblokowywuje niż w mniejszym bracie, m.i.n. Za sprawą większego wycięcia w okładzinach przez co pracujemy przy odblokowywaniu bardziej palcem niż paznokciem


Klips – przekładany tip up, tip down – niestety brak możliwości przełożenia na drugą stronę, trzyma pewnie i mocno – może ciut „ordynarne” śrubki ale to uwaga dla estetów. Teraz co najciekawsze czyli parametry cięcia i penetracji. Ostrze jest dosyć cienkie w granicach między 2,8 a 3 mm. Szlif wklęsły dośc wysoki, fals blade. Penetracja – cienka klinga z wklęsłym szlifem i fals blade ma potworną wręcz penetracje. Przyznam że nie tyle byłem tym zaskoczony co trochę przerażony wręcz. O ile na książce telefonicznej testowałem kilka noży swoich – głównie fixedów to to był pierwszy nóż który bez problemów przebijał cała książkę telefoniczną i robił dziury w desce pod nią. Tutaj filmik prezentujący penetracje klingi jak i bez wątpienia niezła wytrzymałość blokady: Parametry cięcia – przez cienką klingę i wklęsły szlif tnie to strasznie, niestety tu jedna wada. Przy szlifie wklęsłym do pewnego momentu nóż wchodzi w prawie wszystko jak w przysłowiowe masło. Niestety moment przejścia ze szlifu wklęsłego do ostrza sprawia że czasem ostrze się blokuje w ciętym materiale. Przy codziennych pracach nie było to zauważalne, widać moment i efekt klinowania dopiero na filmikach z cięcia pisemka i przy cięciu książki – dodam że brzeg książki był cholernie twardy bo to stara i mocno klejona książka. Ale co będę pisał – zobaczcie sami: Płytkie cięcia perfekcyjnie – przy głębszych cięciach i twardym materiale klinga ma tendencje do niewielkiego klinowania się. Ale to już nie wina noża a szlifu i w droższych nożach z takim szlifem zapewne byłoby dokładnie to samo. Na koniec musze się przyznać do małego „dania dupy”. Otóż przygotowałem sobie książkę telefoniczną do testów – nie przewidziałem jednak że Raven ją cała przebije. Tak więc przy filmiku z wbijania pomyślcie że w zasadzie każde z tych uderzeń przechodziło przez książkę i w efekcie waliło w dechę. Efekt niestety był taki:


W sumie patrząc obiektywnie po tylu uderzeniach w dechę przy tej sile to i tak niewielkie zgięcie. Niestety przy lekkiej i delikatnej próbie wyprostowania czubka (w końcu z założenia to powinna być miękka stal) czubek się ułamał.


Niestety Raven poległ w walce. Czubek na szczęście złamał się minimalnie i po weekendzie nożyk idzie na tuning, na wyprowadzenie nowego czubka tak więc w końcowym efekcie będzie klinga krótsza o jakieś 3-4 mm. Jak wróci z tubingu na pewno zamieszczę zdjęcia tak więc nie kamieniujcie. Podsumowanie. Niestety zmuszony jestem powtórzyć się jak przy mniejszym bracie. Właściwie to w tym modelu można się czepiać szczegółów takich jak kiepsko wykończona łezka, toporne śrubki, niezbyt dobrze przemyślany i nierówny wzór „pióra”. Natomiast w moim odczuciu lepsze niż w mniejszym bracie są „stosunki” ;-). Stosunek długości klingi do rękojeści – w mniejszym trochę mi to nie pasowało ale w tym proporcja jest dla mnie idealnie zachowana, Stosunek wagi do wymiaru – ciężar w zasadzie nieodczuwalnie większy niż przy mniejszym bracie, za to zauważalnie większe wymiary. Może to tylko moje zboczenie bo jednak wole większe noże, zwłaszcza kiedy noszenie, waga ani wygląd nie robią w zasadzie żadnej róznicy – a jednak kawałek ostrza więcej się przydaje. Na koniec żeby już nie wazelinować. Świetna – naprawdę wręcz zajebista alternatywa dla nawet droższych folderków. Teraz wiem na bank że kupie sobie Ravena i właściwie po tygodniu prawie używania stwierdzam że jako EDC sprawdza się rewelacyjnie. Prawdopodobnie Raven zajmie miejsce Manixa, który przejdzie do backupu. W końcu skoro większość prac robią podobnie to po co mam zużywać i zamęczać sporo droższego Manixa. Raven przy wielu pracach sprawdzi się równie dobrze a w razie czego to i nie szkoda.

http://rapidshare.de/files/11974590/raven_019.avi.html
http://rapidshare.de/files/11974893/raven_022.avi.html
http://rapidshare.de/files/11975041/raven_023.avi.html
http://rapidshare.de/files/11975299/raven_024.avi.html


Zapraszam do dyskusji na forum

Posted in Recenzje on sty 23, 2006