Bestech Fanga
Bestech jest chińską fabryką produkującą noże dla innych brandów, ale też rozwijający własną markę. W swojej ofercie mają zarówno noże klasy premium jak i regular, a do w procesie ich tworzenia często biorą udział zewnętrzni projektanci. Jednym z nich jest Grzesiek Grabarski, w polskim światku nożowym szerzej znany jako Kombou. Jego dorobek rośnie niemalże z kwartału na kwartał pokazując jednocześnie jego rozwój jak i ogromne możliwości kreatywne. Fanga jest modelem zeszłorocznym, pozycjonowanym w klasie regular - czyli przyzwoite materiały w przyzwoitej cenie. Plus niebanalny projekt Grześka i jakość pretendująca do wysokiej, będąca ambicją Bestecha. Sprawdźmy co wyszło w wyniku tej kombinacji.Wybrałem do testu ten konkretny nóż nieprzypadkowo.
Kombou od dawna pokazywał, że jego ambicją jest projektować noże, które będą miały "to coś" a przy tym dawały się używać. Co prawda pierwsze próby były... dyskusyjne. Bo choć Kamoza, w mojej prywatnej kolekcji, ma status małego dzieła sztuki, to zdecydowanie nie jest to sztuka użytkowa. Jeśli istnieje dłoń, dla której ta rękojęść będzie wygodna to na pewno drastycznie różni się od mojej. Może kobieca?
Od tamtego projektu upłynęło jednak wiele czasu, a Grzesiek ćwicząc, ucząc się, konsultując i aktywnie zbierając feedback nadal szuka idealnego kompromisu pomiędzy "chwytalnością za serce" i ergonomią.
Wg mnie Fanga jest jednym z jego najlepszych dotychczasowych projektów, choć będziecie mieć też okazję zapoznać się z designami z 2020 - wkrótce.
Co mnie urzekło w Fandze?
Nie będę ściemniał - kupiłem go oczami. I nie będę Wam wmawiał, że jest to nóż projektowo wspaniały obiektywnie.
Jest na tyle niesztampowy, że nie ma żadnych szans, aby przypasował wszystkim. Sprawdziłem to na kilkunastu osobach i reakcje pokrywają chyba pełne spektrum, choć tak bardzo jak mi podoba się... tylko mi.
Czego natomiast na zdjęciach katalogowych nie widać, a co wbija najbardziej w glebę to rozmiar noża i jego rewelacyjna ergonomia.
Dane techniczne
Żeby tradycji stało się zadość na początek kilka cyferek.
OL: 24,5cm
BL: 10,8cm
BT: 3,8mm
Waga: 126g
Stal: D2
Rękojeść: G10 i stalowe linersy
Pivot i klips: tytan
Blokada: liner lock
Łożyska: ceramiczne
Jak widzicie mamy tu absolutnie klasyczną konstrukcję i materiały raczej "regular".
Niestety nie wpływa to na cenę tak jak wielu by sobie życzyło - w tych materiałach znajdziecie multum tańszych noży, które - być może - dorównają mu także jeśli chodzi o jakość wykonania. Bestech zdecydowanie nie jest tanim producentem. Zarówno dla klasy premium jak i regular pozycjonują się bardziej na poziomie We Knife (dla premium) i Real Steel, Kizer czy Civivi ("taniej" marki We Knife) dla noży z tańszych materiałów.
Choć nadal jest tańszy niż produkcje z USA, przynajmniej w tej klasie.
W całości nóż prezentuje się następująco:
Wykonanie
Jeśli chodzi o wykonanie to jest to typowy przedstawiciel swojej klasy. Co prawda widać na jego przykładzie, że Bestech ogarnia detale coraz lepiej (np. jakość satyny w porównaniu do Kamozy to ogromna zmiana na plus). Niemniej gdy próbujesz zrobić nóż w nieprzesadzonej cenie nie możesz sobie pozwolić na dopieszczanie wszystkich detali i to da się tu i ówdzie zauważyć.
Niemniej pierwsze wrażenie jest zasadniczo tylko pozytywne.
Nie widać grubych błędów, całość wykonana jest starannie, a drobne detale cieszą oko. Nawet jeśli wykonała je maszyna, to jednak kosztowało to jej czas, który przecież możnaby poświęcić na coś innego.
Centrowanie jest wzorowe
Osłona pivota wzbogacona o podkładkę, wzbogacającą element (i rękojeść) wizualnie
Krawędzie flippera są złamane, żeby ulżyć delikatniejszym paluszkom
Jimping gruby, delikatny obyciu, bardziej dla sygnalizowania położenia klingi pod kciukiem niż realnej stabilizacji przez tarcie. Zwracam uwagę na opadający ku czołu grzbiet rękojeści - ten pomysł Grzesiek powtórzył jeszcze w innych modelach i muszę przyznać, że działa to kapitalnie.
Backspacer bardzo prosty, ale minimalnie podcięty na brzegach, łamiąc delikatnie linię grzbietu
Wrażenie to wspierają złamane krawędzie linersów
Rękojeść pomieściłaby spokojnie jeszcze kilka milimetrów stali i w sumie szkoda, że tak się nie stało - nie dla jakiegoś praktycznego znaczenia, bo ani minimalnie krótsza rękojeść, ani dłuższa klinga nie wpłynęłyby na nic, ale byłby to fajny smaczek dla fanów idealnego wykorzystania przestrzeni
Blokada zapada bardzo ładnie i pewnie.
Zresztą, przy tej wielkości klingi i tak zarąbistej mechanice byłoby grubym faux pas gdyby nie zapadała inaczej.
Bo mechanika... mechanika w tym nożu, moi drodzy, jest wyborna. Detent trzyma dość mocno, by utrzymać klingę w rękojeści i przyłożyć do flipera dość siły by w każdej pozycji ponad 10cm stali wyskoczyło płynnie, bez zgrzytania i już.
Na pewno pomaga w tym jakość elementów mechaniki. Koszyk na łożyska jest wykończony naprawdę dobrze, zwłaszcza część, po której turlają się kulki
Nie ma też luzów, więc łożysko siedzi w koszyku sztywno.
Klips jest tytanowy, anodyzowany (kolor zależy od wariantu kolorystycznego okładzin).
Niestety dla wielu - tylko jednopozycyjny. Technicznie nie ma żadnych ograniczeń, aby mógł być choćby dwustronny, wydaje mi się więc, że zagrały tylko względu estetyczne - zapasowa dziura "psułaby" wygląd okładziny. Biorąc pod uwagę ilość detali na rękojeści nie przypuszczam, aby kierował tą decyzją rachunek ekonomiczny. No może jeszcze trochę fakt, że jest asymetryczny mógł jakoś wpłynąć na decyzję.
Dzięki mocowaniu "na zewnątrz" pod klipsem nie błąkają się żadne śruby, co na pewno ucieszy właścicieli spodni z delikatnymi krawędziami kieszeni.
Oczywiście coś za coś - taki typ klipsa powoduje, że nóż wyraźnie wystaje z kieszeni. Nie jest bardzo źle - Kombou pomyślał i klips jest mocowany niemalże na samej krawędzi okładek, ale jego wielkość i punkt mocowania do nich nie pozwalają mówić o dyskretnym przenoszeniu.
Niedoskonałości w wykończeniu, o których wspominałem na początku ujawniają się w moim egzemplarzu w dwóch miejscach.
Pierwszy to wykończenie "zbrocza" (żłobienia?)
Drugie to znalezione w jednym miejscu nieidealne spasowanie wysokości okładziny (jednej) do wysokości linersa.
I już na zakończenie - rozebrany:
Co widać na tym zdjęciu, ale i na porzednich (to z łożyskami) - detent zaczyna żłobić klingę, a czoło blokady nosi pierwsze ślady zużycia. Nóż jest ostro klikany - nie tylko dlatego, że używam, ale - ta mechanika... - bawię się nim doprowadzając domowników do białej gorączki. Na tą chwilę trudno cokolwiek przesądzać, ale ten aspekt warto będzie monitorować i na pewno za kilka tygodni i za kilka miesięcy wrócę do niego z aktualizacją o statusie - na forum.
Na co warto zwrócić także uwagę na tym zdjęciu. Osada pivota jest mocno odsunięta od czoła okładzin. A jednocześnie ta sama osada na klindze bardziej skrajnie już być chyba nie mogła. Czyli teoretycznie - jakby przesunąć otwór na okładzinach dałoby się spokojnie upchać tam jeszcze dłuższą klingę (włączając luz na tyle rękojeści - balansujemy w okolicach prawie dodatkowego centymetra). Znów - nie żebym potrzebował, ale to byłaby naprawdę petarda - prawie 12cm klingi upchnięte w podobnej długości rękojeści. To byłoby niezłe. Jasne - pozostaje jeszcze kwestia wyważenia - zbalansowanie dodatkowej stali wymusiłoby inne przygotowanie rękojeści i nóż gwałtownie zyskałby na wadze. Ale jest co rozmkniać - może powstanie Fanga 2.0?
Ergonomia
Opowieściami o tym jak wygodny jest to nóż zamęczam każdego, kto jeszcze nie ucieka, ale pozwólcie że choć spróbuję obronić swój zachwyt przed Wami.
Zacznijmy od rękojeści.
Rękojeść jest przedługa. Ok - to nie jest kategoria, w której samodzielnie startuje Cold Steel z Eskapadą XL i podobnymi szaleństwami (które szczerze szanuję, choć kompletnie nie rozumiem). Mimo to nadal trudno udawać, że nóż jest mały.
Nawet w mojej dłoni (9/21) zapas jest bardzo wyraźny.
Nie zmienia to jednak uniwersalności rękojeści, bo czy w chwycie zwykłym
młotkowym
odwróconym
czy precyzyjnym
jest po prostu bardzo wygodnie i pewnie.
Co więcej, mimo iż G10 jest ładnie wygładzone i w praktyce pozbawione znaczącej faktury to sam profil rękojeści pomaga utrzymać nóż pewnie i stabilnie. Szukając analogii można by powiedzieć, że jest tu efekt rękojeści z "rybim ogonem", które są stosowane w fixedach przeznaczonych do cięższych zadań.
Wyważenie noża przypada niemal idealnie na podcięcie pod palec wskazujący
dzięki czemu mimo konkretnej wagi i rozmiaru nóż ma charakterystykę neutralną, którą osobiście bardzo lubię w folderach.
Ważne jest także to, że rękojeść nie ma znaczącej średnicy - jej wysokość jest relatywnie nieduża, więc nie trzeba mieć palców pianisty, żeby objąć ją pewnie i utrzymać przy pracy.
W użyciu
No dobra, pogadalim o technikaliach, rozpisałem się o ergonomii, ale może coś na przykładach.
Nóż towarzyszy mi od kilku tygodni, więc udało mi się zebrać na jego temat informacje z różnych pól testowych.
Jeśli chodzi o przygotowanie jedzenia to może być Twój ulubiony nóż. Długa klinga z łagodnie wygiętą krawędzią tnącą pozwala wygodnie kroić i pieczywo i sporą część produktów. D2 jest dobrze przygotowana - więc ostrząc ją wedle swoich preferencji możesz mieć naprawdę konkretnego chlastacza.
Natomiast fizyki nie da się oszukać - 3.8mm na grzebie przy mniej więcej 25mm wysokości klingi daje już konkretny kąt płazów. O ile posiekanie cebulki to super frajda
to już próba pocięcia jej w ładną kostkę wymaga pewnej wprawy.
Oczywiście - dość cienka KT, pełny płaski i dość gładka satyna dadzą oczywisty efekt - sztywny i soczysty materiał (marchewka!) będzie się kleił do płazów. Nie ma tragedii - nie trzeba materiału od klingi odrywać, ale kleić się klei i już.
Natomiast jeśli chodzi o agresję cięcia i naturalność ruchu - nie mam żadnych zastrzeżeń. Profil KT i jej długość (ponad 10cm) pozwalają kroić po prostu wygodnie.
Inne czynności jak przystruganie patyka dają dużo frajdy. Długa rękojeść dająca palcom bardzo wygodne oparcie pozwala na komfortową pracę nawet przy zwiększonym obciążeniu.
Podobnie cięciu kartonu, papieru i podobnie ambitnym zadaniom jakie stawiam moim folderom podołał bez problemu - zarówno klinga jak i rękojeść dawały przyjemne wrażenia w trakcie takich operacji.
Natomiast wydłubanie dżemu z dna słoika nie będzie zabawne. Czubek (jak na clip point przystało) jest bardzo ostro zakończony i ma dzięki temu wspaniałe właściwości penetrujące, ale ma to swoją cenę.
To było między innymi powodem, dla którego nie zdecydowałem się na penetrowanie naprawdę twardych materiałów. Niby nie jest szczególnie igłowaty - są smuklejsze, ale i tak nie potrafiłem mu zaufać na tyle, żeby przyatakować lodówkę czy coś równie oczywistego gdy szukamy zastosowania dla tego typu ostrza.
Zmierzając do zakończenia chciałbym pochylić się nad jeszcze jedną rzeczą, a mianowicie masą noża.
Opisując dla Was QSP Phoenix wspominałem, że używaniu tego noża towarzyszy wrażenie "klocowatości" konstrukcji, podejrzewałem też, że może mieć coś z tym wspólnego konstrukcja rękojeści. Dręczyło mnie to na tyle, że tym razem sprawdziłem dokładniej. Zastrzeżenie: zastosowana waga to typowy produkt kuchenny, więc zobrazowanych wartości nie traktujcie referencyjnie, a jedynie porównawczo.
nóż | G10 | / | linersy | / | cała rękojeść | / | cały nóż |
---|---|---|---|---|---|---|---|
Phoenix | 35g | 53g | 88g | 146g | |||
Fanga | 29g | 51g | 80g | 137g |
Nawet zakładając nie laboratoryjną dokładność mojej wagi widać, że praktycznie cała różnica w masie noża schowała się właśnie w rękojeści. To pokazuje ile można ugrać - jeśli chodzi o wagę noża, wyważenie i komfort używania przykładając należytą uwagę do tego elementu. Zwłaszcza, że - co chciałbym przypomnieć - Fanga jest dłuższa od Phoenixa i to znacząco
Podsumowanie
Fanga jest projektem niesztampowym. Odważny design, który może wzbudzać dyskuje, a do tego konkretny rozmiar. Trudno przejść obok tego noża całkiem obojętnie. Jasne, reakcje mogą być i będą skrajne, ale nudny nie jest, co to to nie.
Jednocześnie jest to projekt nadzwyczaj udany jeśli chodzi o użytkowość.
Relacji ceny-materiały-jakość nie chciałbym komentować. Wg mnie jest rozsądna, ale tu każdy liczy po swojemu i moja subiektywna opinia nie powinna mieć dla Ciebie większego znaczenia.
Jeśli szukasz noża EDC z prawdziwego zdażenia, który jest bardzo uniwersalny, a taki rozmiar mieści się w Twoich granicach/preferencjach, zaś wygląd nie będzie Cię odstręczał - warto dać mu szansę.
Bestech Fanga to nóż, z którego można mieć naprawdę dużą pociechę. No i nie zapominajmy, że to polski projekt.
- autor: pecado
- zdjęcia: autor
Posted in Recenzje on maj 16, 2020