BK&T celując Neckerem w grupę noży do noszenia na szyi chyba nieco chybił. Potraktowanie nazwy noża poważnie… cóż, to dobre chyba tylko dla tych, którzy Campaniona uznali za zgrabne EDC do noszenia w mieście. 70 gram stali + kydex to jak dla mnie zbyt wiele szczęścia jak na naszyjnik. Nóż jest długi na 6 7/8" cala (w czym 3 1/4" ostrza), i pieruńsko jak na swoje rozmiary gruby.
Ale od początku. Kiedy trafił do moich rąk pierwszym wrażeniem było - "...pieniądze w błoto poszły". Wyjęty z pudełka Becker absolutnie nie nadaje się do wykorzystania - krótka, paskudnie niewygodna rękojeść nie zapewnia chwytu w ogóle. Można go co prawda "jakoś" trzymać... ale ogólnie to litość i trwoga.
Problem tragicznego uchwytu udało się na szczęście rozwiązać. Odpowiedzią na pomyłkę projektantów było zakupienie dwóch metrów czarnej linki, zdjęcia Striderów znalezione w sieci, oraz godzinka myślenia - i pół godzinki zaplatania. Świetna zabawa, szczerze mówiąc...
Nóż wyposażony w oplot trzyma się znacznie lepiej. Do czasu kiedy pozostawał kawałkiem blachy - leżał w szufladzie czekając na lepsze czasy... które nadeszły z chwilą dorobienia wygodnej rękojeści. Być może kiedyś oplot zostanie zastąpiony przez okładziny z "czegoś" - póki co jest OK i tak pozostanie.
Oplot oczywiście nie wpłynął specjalnie na długość rękojeści. Przy moich średniej wielkości dłoniach wypada to teraz mniej więcej tak:
Zdecydowanie najlepiej nóż sprawdza się w chwycie "do dłubania", z kciukiem opartym o grzbiet głowni. Trzeba jednak oddać honor projektantom z BK&T - nieduża garda przy chwycie prostym trzyma palec wskazujący solidnie, i trzeba by włożyć sporo wysiłku żeby ześlizgnął się on na ostrze.
Pochwa to prościutka, płaska konstrukcja z kydexu, przenitowana - jak widać na zdjęciu. Szczęśliwie rozstaw otworów pozwala na zainstalowanie małego tek-locka - na szyi noża nosić nie idzie, zresztą nawet gdyby był o połowę lżejszy to i tak sobie nie wyobrażam takiego miejsca na ostrze.
Pochwa pozostawia ślady na powłoce noża, trzeba się jednak przyjrzeć żeby je znaleźć
Cięcie. W końcu do tego służy nóż. Beckerowa stal 0170-6C pokryta beckerową czarną powłoką tnie agresywnie, choć pamiętać trzeba o stosunku wysokości ostrza do jego grubości. Necker to trochę taki mały łom, zachowuje bardzo dużą grubość na większej części głowni przez co raczej nie ma co liczyć na eleganckie pokrojenie pomidorka. Nie ma też co liczyć na równe kanapki - tu dają o sobie znać 3". Za to z ukrojeniem kabla z trzema miedzianymi drutami o średnicy 1mm2 każdy problemu żadnego nie było. Kartony też tnie jak diabli, noga kurczaka poddała się błyskawicznie. Trzymanie ostrza - na poziomie conajmniej zadowalającym. Nie jestem maniakiem stali, nie prowadzę precyzyjnych testów - Neckera jednak nie trzeba ostrzyć częściej niż TSEK'a czy Endury, za to zdecydowanie rzadziej niż nieszczęsnego PointGuarda. Ostrzenie jest lekkie, łatwe i przyjemne. Kilka chwil na TriAngle'u przywraca Neckerowi zdolność golenia...
0170-6C i Rdza? Ponoć węglówki z łatwością pokrywają się rdzą powierzchniową. Cóż, szczęśliwie problem jeszcze mnie nie dotknął, a dbam o nóż... eee... średnio. Staram się go wycierać, żeby nie leżał mokry, i jak dotychczas na tym kończy się konserwacja ostrza.
Wrażenie ogólne po kilku tygodniach korzystania:
Szok i przerażenie jakie wywołało wyjęcie noża z pudełka szybko ustąpiło sympatii dla tego małego czarnego skurczybyka. Nożyk wygląda na twardziela, i dość agresywnie tnie. Po założeniu oplotu w ręku leży całkiem nieźle - brakuje jakby centymetra przynajmniej rękojeści, ale wynagradza to garda mocno stabilizująca uchwyt. Z konserwacją wbrew temu czym straszą posiadacze noży z węglówek problemów nie ma. Ostrzenie noża to dziecinna zabawa. Dodatkowo Necker jest stosunkowo tani (aktualnie około $32) więc nie powoduje raczej wyrzutów sumienia przy próbach użycia w dość "niestosownych" zadaniach.
Wnioski ostateczne:
Po raz kolejny życie pokazało, że to co "mi się wydaje" niekoniecznie musi znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Becker Necker to potężne zaskoczenie - i żywy dowód na to, że mały fixed daje się spokojnie stosować jako podręczny nóż na codzień. Dłuższy czas był jedynym ostrzem jakie ze sobą nosiłem, i przyznam że z większością zajęć radził sobie bez zarzutu - jednocześnie nie sprawiając żadnych problemów z noszeniem. Póki co za sprawą nowej zabawki leży w szufladzie - ale z całą pewnością jest to nóż do którego z przyjemnością kiedyś wrócę.
Posted in Recenzje on sty 27, 2006