B vs F czyli co z tą magią

Wiele firm produkujących noże owiewa tajemnicą pewne elementy składające się na jakość noża. Na rynku, istnieją firmy, które są pod pewnymi względami legendarne. Jedną z tych legend jest stal INFI firmy Busse. Kolejną legendą, tyle że czysto technologiczną jest stal CPM 3V. Trudno o niej powiedzieć coś konkretnego, bo w sieci krążą często sprzeczne opinie. Ile w tych legendach jest prawdy, a ile magii? Spróbujmy się przekonać. Aby to zbadać najlepiej porównać podobne produkty wykonane z tej magicznej (INFI) i kosmicznej (CPM 3V) legendy. W przypadku tych stali problem jest taki, że noże z nich wykonane należą do drogich i mało kto może sobie pozwolić na taki podwójny zakup. Szczególnie w naszym kraju, gdzie taki zakup, to często efekt długich wyrzeczeń. Ponieważ udało mi się wejść w posiadanie dwóch podobnych noży z tych materiałów (podobnych rozmiarowo, bo to jednak zupełnie odmienne konstrukcje), postanowiłem zaspokoić własną ciekawość jak wypadnie porównanie tych legend. Przy okazji może komuś ułatwię wybór.

No to spróbujmy zmierzyć się z dwoma sporymi narzędziami: Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment. Najpierw kilka słów o wymienionych nożach jako produktach. Po pierwsze ekonomia, kupując Busse płacimy więcej (i trudniej zakupić sam nóż – pewnie stąd też część legendy). Ferhman nie dość, że tańszy, to mamy go z bardzo dobrze wykonaną pochwą kydeksową. To na pewno plus, dodatkowo nóż możemy zamówić w każdej chwili, co najwyżej przyjdzie nam na niego poczekać. Minusem ekonomicznym Fehrmana jest mała popularność marki i pewnie niższa cena odsprzedaży. Czy to minus, zależy tylko od tego, czy nóż będzie nam pasował do ręki i czy kupujemy dla siebie. Jeśli od razu zakładamy odsprzedaż Busse daje nam pewność, że w razie rozczarowania nóż sprzedamy od ręki. Taka jest zaleta legendy.

Czas na pierwsze wrażenia. Fehrman przychodzi tak jak Busse bez żadnego opakowania, za to niesamowicie ostry. Miałem dwa noże tego producenta w diametralnie różnych rozmiarach i oba ostrością mogłyby zadziwić Spyderco czy Microtecha. Busse z kolei miał wyprowadzoną raczej krawędź kruszącą niż tnącą. I mimo, że usuwał włosy z przedramienia, to przeciąć coś nim było nie lada zadaniem (winny był kąt krawędzi tnącej). Kolejny element, na który zwracam szczególną uwagę, to jakość wykonania. Fehrman pod tym względem bije Busse na głowę. I nie ma tu znaczenia, czy nóż został wykonany na obrabiarkach czy ręcznie. Busse wykonany był jakoś bez polotu. Niby nie ma się do czego przyczepić, szczególnie, że oba noże fabrycznie pokryte były powłoką Crinkle Finish, która pięknie maskuje niedostatki wykończenia. W Busse można zauważyć nierówno schodzące się płaszczyzny, niestarannie wykończoną micartę czy niestarannie osadzony nit (dwa mają okrągłe otwory, jeden jest eliptyczny). Dodatkowo odpryskująca powłoka (identyczna w obu nożach) ukazuje w Busse niestarannie wykończoną powierzchnię klingi. Fehrman pod powłoką jest dobrze wykończony. Jest to o tyle dziwne, że wszelkie skazy na powierzchni źle wpływają na jakość obróbki termicznej, która jest dla Busse znakiem firmowym. Pod względem jakości znowu wygrywa Ferhman, z tym, że braki Busse, poza krawędzią tnącą, mają marginalne znacznie użytkowe.

Od jakości wykończenia znacznie większe znaczenie ma projekt i użyte materiały. I to dokładnie w tej kolejności. Po pierwsze geometria. Oba noże to spore kawały stali. Ale po kolei. Busse mimo krótszej klingi, jest niewiele mniejszy od Ferhrmana i o prawie 100 gram cięższy. Jak to możliwe? Otóż Fehrman ma klingę z pełnym płaskim szlifem dość cienką przy krawędzi tnącej. Busse ma wypukły szlif (convex) mniej więcej do 2/3 wysokości klingi. Można to wyczuć trzymając noże w ręku. Busse jest wyraźnie ciężki na klingę, jest przez to dość „wolny” i szybciej będzie męczył rękę. Plusem powinno tu być skuteczniejsze rąbanie. Rozpędzona spora masa powinna być efektywniejsza. Klinga przy krawędzi tnącej jest znacznie cieńsza w Ferhmanie niż w Busse. Dość mocno przekłada się to na właściwości tnące (dodatkowo Fehrman ma recurve). O ile Fehrman tnie bardzo sprawnie, o tyle Busse robi to z wyraźnym oporem. Generalnie Busse w wydaniu fabrycznym to w zasadzie zaostrzony łom. Szorstka powłoka na pewno też dokłada swoje trzy grosze. Crinckle finish to dość gruba i krucha powłoka. Łapie brud, wciera się w nią piasek, łatwo ją uszkodzić i wtedy przestaje chronić stal przed korozją. A w tych nożach to bardzo ważne, o czym nieco później. Kolejną sprawą jest ergonomia. Tutaj nie ma złotego środka. Oba noże są wygodne i dobrze przemyślane. Busse ma rękojeść o sporych rozmiarach, ale dość smukłą. W obu nożach mamy spore wcięcia na palec w klindze (choil). Ferhrman jest zaprojektowany na trochę mniejszą dłoń niż Busse. Może być pewien problem przy próbie używania Fehrmana w rękawicach. Zyskuje za to lepszym moim zdaniem wyważeniem. Tak naprawdę to trudno pod względem ergonomii zarzucić cokolwiek tym nożom. Widać, że projektanci wiedzieli co robią. Jak zwykle przed zakupem warto było by zapoznać się osobiście zapoznać z opisywanymi modelami i upewnić się, który z nich będzie dla nas wygodniejszy.

Tyle tytułem oględzin i ogólnego rozpoznania. Takie duże noże służą głównie do cięższych, zgrubnych prac. Brak im finezji przy precyzyjnych zadaniach. Pod tym względem wygrywa Fehrman, ze względu na mniejszą masę i lepsze wyważenie. Prace kuchenne nie są domeną tych noży, ale można z powodzeniem przygotować z ich pomocą posiłek. Jak już pisałem lepiej pracuje się Fehrmanem, ale Busse ma przewagę przy szatkowaniu, ze względu na prostą krawędź tnącą. Próby rąbania fabrycznie nowym Busse zakończyły się kompletnym rozczarowaniem. Nóż odbijał się od suchych i twardych „okrąglaków”. W drewno wchodził płytko. Ale krawędź tnąca nie odniosła najmniejszych uszkodzeń, a w zasadzie nie było na niej widać jakichkolwiek śladów pracy. Z taką krawędzią rzeczywiście można rąbać bloczki betonowe bez większych obaw. Pierwsze testy skłoniły mnie do przerobienia krawędzi tnącej. Najpierw na mniejszy kąt, ale ostatecznie zrobiłem Convex. Po tym zabiegu nóż zarówno zaczął skutecznie ciąć jak i efektywnie rąbać.

Ze względu na przeznaczenie tych noży podstawowym testem, któremy poddałem te noże, było „rozbieranie” palet. Przy tej czynności można sprawdzić odporność krawędzi tnącej podczas rąbania (podstawowe zadanie dużych noży). Można porównać również odporność na przeciążenia boczne i wytrzymałość czubka. Żeby zwiększyć obiektywność testów poprosiłem brata o pomoc. Pracowaliśmy jednocześnie na tych samych paletach. Rąbanie. Tu spodziewałem się przewagi Busse, ze względu na masę. Okazało się, że nie ma żadnej różnicy pomiędzy tymi nożami. Zarówno pod względem skuteczności, jak i odporności krawędzi tnącej. Oba noże zachowują się rewelacyjnie. Szybko i sprawnie radzą sobie zarówno z twardym jak i miękkim drewnem. Krawędzie tnące nie łapią uszkodzeń, a tracenie ostrości jest na bardzo podobnym poziomie. Może jedynie 3V tnie agresywniej i lepiej się tnie podtępionym Fehrmanem niż takim samym Busse. Podważanie nie stanowi problemu dla żadnego z tych dwóch zawodników. Busse wydaje się bardziej sprężyste (łatwiej jest je wygiąć). W ogóle sprężystość INFI jest zadziwiająca. Trudno jest tak wygiąć nóż, że zaczynamy odczuwać, iż robi się nieciekawie. Wydaje się, że można by przy odpowiedniej sile zawinąć nóż w kółko. Niestety ma to też swoją wadę. Otóż nitowana rękojeść nie pozwala na korygowanie lekko rozsuniętych okładek, podczas gdy w Fehrmanie wystarczy dokręcić śruby. Oba noże są niezniszczalne w granicach rozsądku, tzn. można je oczywiście zniszczyć, ale trzeba by to zrobić jakimś specjalnie wymyślonym sposobem, mającym na celu zniszczenie właśnie. Podczas nawet najcięższej pracy nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której jeden z tych noży mógłby zostać uszkodzony. Trzymanie ostrości jest na bardzo wysokim poziomie. Od niosłem wrażenie, że minimalnie lepsza pod tym względem jest 3V, ale żeby jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć trzeba by wykonać identyczne noze z tych stali i wtedy dopiero je porównać. Dalsze zabawy przy paletach potwierdziły, że te noże są właśnie do ciężkiej pracy. Bardzo mocne czubki, są może mało przydatne przy precyzyjnej pracy, ale na pewno można nimi skutecznie dziurawić. Przebijanie cienkiej blachy nie pozostawia śladów. Podobnie wbijanie w drewno i wyłamywanie. Noże są bardzo odporne i dość wygodne. Czy INFI okazało się jakimś cudem? Moim zdaniem nie. Tak samo przypadkowe gwoździe zostawiały ślady na krawędzi Busse, jak i na 3V. Ale poziom odniesionych uszkodzeń świadczy o wysokiej jakości obydwu materiałów.

Który zatem nóż jest lepszy? Trudno odpowiedzieć, ja wybrałbym Fehrmana, Brat wolałby Busse, ale żaden z nas nie byłby w stanie powiedzieć, który nóż jest lepszy. To raczej drobne różnice w ergonomii, wyważeniu i designie decydują o takim czy innym wyborze. Obiektywnie oba noże są godne polecenia. Jedyne wspólne wnioski jakie wyciągnęliśmy, to że Fehramn ma więcej finezji, jest lepiej wyważony i lżejszy, przez co praca nim wolniej męczy. Natomiast Busse miał większy „zapas mocy”, lepiej łupał szczapy i jakoś psychicznie łatwiej było go katować. Odpowiedzi na pytanie, która stal jest lepsza też jednoznacznie udzielić nie potrafię. Na pewno oferują one znacznie wyższy poziom właściwości mechanicznych niż najlepsze nawet stale nierdzewne czy węglowe z niższej półki cenowej. Pytanie czy przewaga nad tymi ostatnimi uzasadnia aż taką różnicę w cenie. Odporność na korozję. O 3V wiadomo, że pod tym względem jest kiepsko, o INFI czyta się w Internecie, że jest na poziomie, lub nieco gorzej niż w D2 lub Ats-34. Powiedzmy sobie szczerze, zarówno INFI jak i 3V w praktyce okazały się tak samo mało odporne na korozję. Pozostawienie mokrych noży na noc i narażenie ich na dodatkowe działanie rosy i suszenia przez poranne letnie słońce, zaowocowało pojawieniem się korozji. Więcej je było o dziwo na Busse niż na 3V, ale chyba dlatego, że pozbawiona powłoki stal była kiepsko wykończona, co tworzyło dodatkowe ogniska korozji. Wypolerowane klingi złapały jedynie drobne plamki, a więc nie jest tak tragicznie z odpornością na korozję w ogóle. Stal 52100 nawet wypolerowana jest znacznie mniej odporna na korozję. Jeśli planujecie zakup Busse lub Fehrmana i zamierzacie korzystać z tych noży w terenie, a nie okazyjnie na działce, niezbędne będzie wybranie wersji z powłoką. Dodatkowo proponuję od razu przerobić krawędź tnącą w Busse. Fehrmann pod tym względem jest produktem wzorcowym. Oba noże to poważne narzędzia tak samo godne polecenia. W praktyce nie odnalazłem różnic miedzy dwoma legendami, natomiast obie te stale przewyższają wszystkie popularne gatunki. Oczywiście jeśli weźmiemy pod uwagę przeznaczenie tak wielkich noży. Prawdopodobnie w mniejszych nożach, o innym przeznaczeniu byłoby inaczej. Na koniec powtórzę, te stale są (ogólnie) lepsze od większości innych, może nie legendarnie, ale jednak wyczuwalnie. Czy jednak różnica warta jest ceny? Nie wiem, na pewno warto dopłacić do Busse czy Fehramana nie jedynie za stal, ale za bardzo dobre projekty w połączeniu ze stalą.


Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

Busse Steel Heart i Fehrman Extreme Judgment

--wojtas13

Zapraszamy do dyskusji na forum.

Posted in Recenzje on wrz 26, 2006