Andujar

Pamiętamy nasze pierwsze noże, prawda? Pamiętamy. Bez porównań do pierwszej kobiety, proszę. Umówmy się, to NIE jest to samo. Kobiety nie trzyma się w szufladzie i nie odkurza co jakiś czas, żeby sięgnąć do najprostszej różnicy . Będzie to zatem recenzja mojego pierwszego „poważnego” noża.  

Pamiętamy nasze pierwsze noże, prawda? Pamiętamy. Bez porównań do pierwszej kobiety, proszę. Umówmy się, to NIE jest to samo. Kobiety nie trzyma się w szufladzie i nie odkurza co jakiś czas, żeby sięgnąć do najprostszej różnicy . Będzie to zatem recenzja mojego pierwszego „poważnego” noża.

Nazwa może być myląca, Andujar a właściwie Cuchilleria de Andujar to nazwa małej hiszpańskiej wytwórni noży. Tak, wiem, wielu z was skrzywi się w tym momencie, hiszpańskie noże przez wiele lat pracowały w Polsce na opinie tandetnych. Jest to zasługa głównie naszych dystrybutorów którzy sprowadzali i sprowadzają noże, pogardliwie nazywane przez samych Hiszpanów „nożami dla turystów”. Hiszpania należy do krajów europejskich mających jedna z najdłuższych historii wytwarzania broni białej. A także jej używania.

Ale wróćmy do „Andujara”. To jeden z tych noży, które po prostu chce się mieć. Bez czytania recenzji, porównywania parametrów technicznych, zastanawiania się. Zobaczyłem go i już wiedziałem, że będzie mój. I tak też się stało. Próbowałem później znaleźć jakieś informacje na jego temat, niestety, nawet na stronach wytwórni nic nie znalazłem.

Pierwsze wrażenie. Ten nóż znika w ręce. A mówimy tu o nożu z 8.5” klingą. Środek ciężkości jest przeniesiony odrobinę poza rękojeść, co oprócz świetnej manewrowości ułatwia cięższe prace. Konstrukcja full tang, rękojeść z drewna, przynitowana. Mimo wielu lat nie oszczędzania noża, nie powstały żadne luzy na nitach. W tylnej części rękojeści otwór do przewleczenia linki. Stal... trudno tu coś powiedzieć, brak informacji. Z doświadczeń użytkowania odnoszę wrażenie, że będzie to 440C, i to bardziej zbliżona do Benchmade’owej 440C niż „zwykłej”. Całodzienny wypad do lasu, prace typu rąbanie drewna, struganie nie stępiły wyraźnie ostrza. A kilka chwil na ostrzałce przywróciło dawną ostrość. I tu pierwsza uwaga krytyczna (tak, nawet te „pierwsze” maja wady), drewniana rękojeść nie jest cudem ergonomii. Owszem, świetnie się trzyma, ale na dłuższą metę ręka zaczyna bolec i ślizgać się. Szlif ostrza jest obustronnie wklęsły, zaczyna się mniej więcej od 1/3 wysokości klingi. Za mało, ostrze klinuje się przy cieciu twardego materiału, raczej przerąbuje niż przecina. Przygotowywanie nim jedzenia to tez średnia przyjemność, o ile jeszcze pocięcie mięsa na paski jakoś szło, to już krojenie warzyw było średnio wygodne. Chyba , ze lubicie baaaardzo grube plastry. Zaskakująco dobrze jednak radził sobie przy bardziej precyzyjnych pracach, typu struganie. Tu szlif pomagał, a ricasso ułatwiało prowadzenie ostrza. Ten nóż jednak został zaprojektowany jako „fighter” a nie nóż survivalowy. Wyraźnie zaznaczony recurve, fałszywe ostrze wyprowadzone do polowy klingi. Projektant moim zdaniem zrobił tu cos, na kształt wariacji na temat klasycznego bowie.

W komplecie dostajemy pochwę z grubej skory, bez zarzutu, jeśli chodzi o jakość, niestety, jej użytkowość jest niewielka. Ma ucho do przewleczenia paska i to wszystko. Dla noża tej wielkości bardziej odpowiedni byłby „dundee rig”, lub przynajmniej pochwa z kydexu z możliwością mocowania w różnych pozycjach, bądź do oporządzenia.

Tak czytam, co napisałem, i wychodzi na to, ze ten nóż, to jednak przede wszystkim narzędzie do walki. Cóż, nie jest mi jakoś smutno wcale z tego powodu, nie wszystkie noże musza być „do wszystkiego”. Andujar jest wyspecjalizowany, i nawet, jeśli ta specjalizacja nie ma już zastosowania w naszych czasach, to niewiele mnie to obchodzi. To jednak „pierwszy” nóż.

Dane techniczne:

  • Długość ostrza: 8.5”
  • Długość rękojeści: 5.5”
  • Długość całkowita: 14”
  • Grubość ostrza: 0.24”
  • Okładziny rękojeści: drewno  

Posted in Recenzje on sty 27, 2006